Zostawiła mnie samego. Czułem się taki poniżony. Pewnie w jej oczach bylem zwykłym głupkiem. Świetnie, warknąłem sam do siebie, Jesteś genialny Baltazar, genialnie głupi. Zażenowany schowałem pysk między łapami. Nie chcę być głupim casanovą. Chce być kimś. Dla niej. Z drugiej strony strasznie zadziera nosa. Widocznie takie mi się podobają. Ehh ja ją po prostu kocham i to przez wielkie K. To na pewno nie zauroczenie. Kiedys pewna wyrocznia powiedziała mi że poznam arogancką, białą waderę, która mnie znielubi. Nie będę się mógł jej oprzeć. No i tak się stało. Arogancka Echo zagościła w moim sercu na dobre. Postanowiłem, że skoro nie partnerem, to zostanę chociarz jej przyjacielem. Na drugi dzień obudziłem się z nowym. mocnym postanowieniem. Podreptałem do Echo. Chciałem ją przeprosić.
-Echo, ja cię przepraszam, ze sie do ciebie tak maśliłem. Na prawde mi przykro że to tak wyszlo- powiedziałem skruszony.
-Już dobra.-powiedziała, ale jej wzrok mnie nie przekonywał.
-No to może pójdzieny siię gdzieś wykąpać?-zapytałem ostrożnie-Dziś jest upalnie, a ja nie lubie być sam w głuszy...
***Echo?Idziemy?***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz