Uniosłam brew i uśmiechnęłam się lekko.
-W pewnym sensie tak.-odparłam tajemniczo.
-W jakim sensie?-zapytał basior.
-W takim sensie, że znam mało wilków które tak się poświęcają.-powiedziałam do niego i zaraz potem dodałam- możesz być z siebie dumny. Obroniłeś damę w opałach.
Po tych słowach zaczęliśmy się śmiać. Co dziwne zaczęło mi się podobać towarzystwo Rebela, i jego karkołomne czyny. Tajemnicze działanie jego natury na mnie można wytłumaczyć jednym: bratnią duszą. Widocznie Rebel jest właśnie moją bratnią duszą. Uśmiechnęłam się na myśl o tym. Nagle poczułam specyficzne uczucie. Już wiedziałam co zaraz nastąpi. Zgięłam się w pół i otworzyłam szeroko pysk. Z mojego gardła wydobył się głęboki, piskliwy pomruk. po chwili moje skrzydła zaczęły jaśnieć czystą bielą. Carpe diem-pomyślałam.
Rebel patrzył się na to w osłupieniu.
-Hm to dziwne.-powiedziałam sama do siebie i zwróciłam się do Rebela- Kiedy zmieniam futro z zimowego na letnie, i na odwrót właśnie takie światło mnie wypełnia. To trochę dziwne i na ogół nie dzieje się to tak wcześnie. Widocznie szybko przyjdzie lato.
Basior patrzył się na mnie w zamyśleniu. Chciałam mu powiedzieć, że jest mi przykro że to widział, ale powstrzymałam się. Zaburczało mi cicho w brzuchu.
-Umieram z głodu, przekąsimy coś?-zapytałam po chwili milczenia.
***Rebel?***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz