W sekundę skoczyłem sarnie do gardła i zadusiłem ja. Wilk wbiegł na mnie, a ja skoczyłem na niego i odbiłem go. To był tylko River. Polował pewnie dla swojej Katrinki. Spojrzałem na niego porozumiewawczo i wilk odszedł. Po chwili podszedlem do Hebe. Wadera pałaszowała sarninę. Postanowiłem się nie przejadać. Złapałem dwa kłóliki i połknąłem je. Gdy Hebe skonczyła polozyliśmy sie na rozgrzanej slońcem trawie. Spokojnie trawilismy dania, patrzac na przepiękny zachód słońca.
-Co bys chciała robić?-Zapytałem.-A może wolisz już isć do jaskini?
***Hebe?***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz