-Jasne! - wstałem i pobiegłem w stronę lasu. Usłyszałem za sobą śmiech
Whisperer, która zaczęła mnie gonić. Ruszyłem w stronę skały, na której
wczoraj siedzieliśmy, a gdy tam dotarliśmy, spojrzałem na ziemię w dole.
Jakieś 500 m dalej ujrzałem dorodnego jelenia.
-Po co tu przybiegliśmy? - spytała.
-Patrz, i ucz się. - dałem wielkiego susa i zacząłem spadać. Skrzydła
pojawiły się nadzwyczaj późno, wystarczająco, aby dopaść jelenia. Nim
tamten się zorientował, uderzyłem w niego z siłą, która powaliłaby nawet
słonia. Tryumfalnie wypiąłem pierś gdy Whisperer wylądowała.
-Zaraz przyjdę, ty już zacznij jeść. - Powiedziałem i pobiegłem
pozbierać gałęzie. Ułożyłem mały stosik, po czym go podpaliłem. Zaraz
potem zabrałem się za jedzenie.
***Whisperer?***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz