piątek, 24 kwietnia 2015

Od Echo-Event

Przed kilkoma minutami, w czasie mojej rannej przechadzki, zobaczyłam parę wilków. Rozmawiali o czymś przyciszonymi głosami, co nie wróżyło już nic dobrego. Fakt, nie byłam już na terenie mojej watahy, ale ciekawość wzięła górę nad rozsądkiem.
- Kiedy to zrobimy? – usłyszałam.
- Kiedy Alfa da nam znak. Nic więcej nie wiem.
- To dość niebezpieczne…
- Ale też bardzo ważne. Wiesz, jak Szefowi zależy na Złotym Owocu!
- Zwłaszcza, że panuje głód…
- No właśnie! Więc…
Dalej nic już nie słyszałam. Po cichutku się wycofałam. Nie usłyszeli mnie, ale ja ich słyszałam wyśmienicie. Gdy odeszłam na bezpieczną odległość, pomknęłam niczym wiatr do Whis. Po kilkuset metrach wzbiłam się w powietrze. Teraz szybowałam niemal z prędkością światła.
Zasapana runęłam na murawę dokładnie przed Whis. Ona była tak zaskoczona moim dość niespodziewanym przybyciem, że z przerażeniem odskoczyła do tyłu.
- Echo! Co się stało?!
- Oni… Chcą…
Whis nie dała mi dokończyć, tylko szybko zawołała:
- Nancy!
Wadera pojawiła się po chwili. Whis jej coś powiedziała, a ona zawróciła i przybiegła z jakimiś ziołami w pysku.
- Zjedz to. – powiedziała.
Niechętnie wzięłam się za jedzenie nie najsmaczniejszych liści. Ale kiedy zjadłam ostatni kęs, myślałam, że energia mnie rozsadzi.
- Byłamzaterenemwatahyisłyszałamwilki!Ionemówiłyżewykradnąapotempja…
- Echo! Powoli! - zawołała Nancy. – Chyba o jeden liść za dużo ci tego dałam… Wdech, wydech i się uspokój!
Kiedy już wróciłam do siebie, zaczęłam opowiadać.
- Przechadzałam się jak zwykle o świcie po lesie. Zawędrowałam trochę zbyt na północ i przekroczyłam granicę naszej watahy. Już miałam zawracać, kiedy usłyszałam głosy wilków. Mówiły, że chcą wykraść jakiś Złoty Owoc…Bo u nich panuje głód… Czy coś w tym stylu… A potem szybko tutaj poleciałam… I tyle.
- Złoty Owoc? A cóż to takiego? – zapytała Nancy.
Whisperer drgnęła.
- Hmm… Nie mam pojęcia…
Po czym niezauważalnie skinęła na mnie głową i odbiegła kilkanaście metrów mówiąc:
- To ja już będę lecieć… Głodna coś jestem…
Ja wyjąkałam Nancy, że jeszcze pójdę coś więcej wywęszyć. Tymczasem pobiegłam do Alfy schowanej w krzakach. Rozglądnęła się i powiedziała:
- Echo, posłuchaj. Złoty Owoc, czyli Owoc Mango potrafi wyczarowywać jedzenie i napoje, oprócz wody. Jak dotąd krążyła o nim jedynie legenda, ale jeżeli tamta wataha o nim mówiła to widocznie naprawdę istnieje. A teraz szybko coś zjedz i przyjdź pod moją jaskinię.
Kiwnęłam głową. Czułam, że w coś się wpakowałam.
***
Po posiłku udałam się przed grotę Whisperer. Czekał tam na mnie River z Alfą.
- Pewnie zastanawiasz się – zaczęła – dlaczego nie powiedziałam o tym reszcie. Otóż wyprawa po Złoty Owoc jest bardzo niebezpieczna. Ale myślę że ty sobie poradzisz, a River jest dla mnie jak brat, więc – sama rozumiesz.
- Rozumiem. – przytaknęłam. – Czyli mam wybrać się po ten Owoc Mango? W porządku. Kiedy wyruszamy?
- Jak najszybciej. Musicie prześcignąć tamtą watahę.
- Czyli ty nie idziesz?
- Muszę pilnować reszty. – uśmiechnęła się trochę krzywo. – sama wiesz jak to jest…
Odwzajemniłam gest.
- To będziecie tu robić sobie pogaduszki, czy może w końcu ruszymy się stąd? – wtrącił się River.
Westchnęłam.
- No to chodźmy.

CDN.*

*Co Dalej Nastąpi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz