Wadera była we mnie zakochana. Doszło to do mnie po pewnym czasie, ale jednak doszło. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale w sumie podobała mi się.
-Katrina ja..-zacząłem ale ni skończyłem. Nie wiedziałem co powiedzieć. W końcu było tak ciemno że musieliśmy iść spać. Położyłem się na dworze wciąż nie mogąc się otrząsnąć.
-Dobranoc.-szepnęła ale nie odpowiedziałem.
Rano zamieniliśmy tylko parę słów. Resztę dnia spędziliśmy praktycznie w milczeniu. Korciło mnie żeby coś powiedzieć, ale nie chciałem przerywać ciszy. Wadera się wyraźnie martwiła. Była taka piękna kiedy napawał ją smutek.....eee zaraz o czym ja myślę? O boże nie wiem co robić! Nagle wpadłem na genialny pomysł.
-Katrino....dziś jest czerwona pełnia. Może obejrzymy ją razem?-zapytałem nie pewnie.
-Oczywiście.-powiedziała uradowana i przeszła obok mnie. Zaciągnąłem się jej zapachem i zamknąłem oczy. Poczułem na skrze jej miękkie falujące futro. Ruszyłem za nią nad Piękny Wodospad.
***Katrino?***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz