Na ścieżce zauważyłam Rivera. Podeszłam do niego. Żadne z nas się nie odezwało. Panowała napięta cisza. Nie miałam pojęcia co mogę powiedzieć więc tylko patrzyłam się na niego. Przez moment widziałam resztki smutku w jego oczach, ale zaraz zakryła je miłość.
-Siostrzyczko, przepraszam.-szepnął.
-Daj spokój Braciszku.-rzuciłam żartobliwie.
Zawsze w trudnych chwilach tak żartowaliśmy. Nigdy nie przestaniemy być przyjaciółmi, i nie będziemy nigdy parą. To może uspokoić niektóre waderki. Zachichotałam i szturchnęłam go. Nagle przed nami ukazała się Katrina.
-Dzień Dobry.-powiedziała.
-Dobry.-powiedzieliśmy równocześnie z Riverem i zaśmialiśmy się.
-To ja już pójdę. Nie przeszkadzajcie sobie.-zachichotałam i dodałam tak żeby Katrina mnie słyszała-Bierz ją bracie póki jest wolna.
Katrina zaróżowiła się a Riv spojrzał na mnie z dozą szacunku i łobuzerstwa.
***
-Katrina, chodźmy stąd- powiedziałem kiedy Whis się oddaliła.
-Dobrze.-powiedziała i spiesznie potruchtała u mego boku.
-Wiesz, nie lubie pełnych imion. Do Whisperer mówmy Whis a na mnie mów Riv.-zaśmiałem się.-A to możesz być...dajmy na to Kat. Pasuje Ci to. Chcesz żebym cię nazywał Kat?
***Katrina?***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz