sobota, 4 kwietnia 2015

Od Seth'a

Kolejnego wybryku Jasności nie zniosę. I to w dosłownym znaczeniu! Po raz tysięczny testowała na mnie [ jak zawsze ] jedno ze swoich ,, cudownie lśniących zaklęć,, , które mają sprawić, że stanę się wielkodusznym wilkiem oraz przejdę na jasną stronę magii. A fuj! Oczywiście nie zgodził bym się na takie traktowanie, ale ona zagroziła wydaniem w ręce myśliwców. Nie było rady - musiałem się zgodzić. I dlatego tu jestem! Do tego odniosłem PRAWIE śmiertelną ranę, zadaną przez jakiś samotnych basiorów. Z tego wszystkiego zemdlałem. Nagle usłyszałem głos.
Miły i ciepły głos.
- Wszystko dobrze?- spytała jakaś wadera.
rozejrzałem się wokoło. Wystrój pomieszczenia wskazywał jednoznacznie na jego przeznaczenie. Szpital.
- Tak- rzuciłem oschle.
- Kolacja o 18.50. pierwsze drzwi po lewej.- powiedziała obojętnie i wyszła.

**Nancy?******

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz