- Nie! - Sapnęłam nieco zbita z tropu. - Potem... porozmawiamy!
I pobiegłam dalej, szukając ziół. Hebe stała dalej i nadal wpatrywała
się we mnie z niezbyt mądrym wyrazem twarzy. Po chwili oddaliła się wraz
z Baltazarem. Ja zaś biegłam, biegłam co tchu dalej. Seth nie jest zbyt
mądrym wilkiem. Na pewno wdał się w bójkę z jakimiś basiorami. Phi! Cóż
za nieodpowiedzialność!
*Hebeee?***
Pomimo ciemnych dni....... Pomimo mrocznych snów....... My będziemy trwać...... Bo na nas czeka nów.......
czwartek, 4 czerwca 2015
Banner!
Może i nie jest najładniejszy, ale zawsze jakiś jest ;)
Oto on:
Jak dodać?
1. Jesteś na swojej prezentacji.
2. Wklejasz banner.
3. Obok banneru piszesz jakąkolwiek literkę, np. a.
4. Zaznaczasz banner i literkę.
5. Klikasz w ikonkę "utwórz link" na górze prezentacji
6. Kopiujesz adres strony tego bloga.
7. Wklejasz go w zaznaczone pole.
8. Kiedy link jest już zapisany, usuwasz tą literkę przy bannerze.
9. Zapisujesz prezentację.
10. Jesteś z siebie dumny/a B)
#California ;)
Oto on:
Jak dodać?
1. Jesteś na swojej prezentacji.
2. Wklejasz banner.
3. Obok banneru piszesz jakąkolwiek literkę, np. a.
4. Zaznaczasz banner i literkę.
5. Klikasz w ikonkę "utwórz link" na górze prezentacji
6. Kopiujesz adres strony tego bloga.
7. Wklejasz go w zaznaczone pole.
8. Kiedy link jest już zapisany, usuwasz tą literkę przy bannerze.
9. Zapisujesz prezentację.
10. Jesteś z siebie dumny/a B)
#California ;)
poniedziałek, 1 czerwca 2015
Od Whisperer CD. Rebela
Musiało się wilkowi zrobić przykro. Tak się starał żeby było miło.
-Tak w sumie to uwielbiam ognisko, i dobrze się przy nim czuje. Tylko mnie trochę zdziwiłeś. Przykro mi z powodu twojej rodziny. Mam nadzieję że kiedyś założysz swoja własna, i będziesz szczęśliwy.-powiedziałam mu.
Basior w zamyśleniu przytaknął. Przez chwilę słuchaliśmy oddalonego trzasku ognia i śpiewu ptaków. Rebel był na tyle blisko, że słyszałam dudnienie jego serca. Dziwnym trafem jego tentno uspokajało mnie.
***Rebel?***
-Tak w sumie to uwielbiam ognisko, i dobrze się przy nim czuje. Tylko mnie trochę zdziwiłeś. Przykro mi z powodu twojej rodziny. Mam nadzieję że kiedyś założysz swoja własna, i będziesz szczęśliwy.-powiedziałam mu.
Basior w zamyśleniu przytaknął. Przez chwilę słuchaliśmy oddalonego trzasku ognia i śpiewu ptaków. Rebel był na tyle blisko, że słyszałam dudnienie jego serca. Dziwnym trafem jego tentno uspokajało mnie.
***Rebel?***
Uwaga!!
Mamy nowego Admina- Klaudie Kotkę! Proszę o wysyłanie opo do niej i do mnie w dwóch egzemplarzach wrazie gdyby mnie nie było :)
Miłego Dnia Życzą Whisperer i River ;)
Miłego Dnia Życzą Whisperer i River ;)
Powitajmy nową waderę- Nike!!!!
Drugie imię: Soul
Wiek: 4 lata
Płeć: wadera
Żywioł: ziemia, ciemność
Stanowisko: Wojowniczka
Charakter: skryta, skłonna do zemsty, ale potrafi się zaprzyjaźnić, nie ufa tak łatwo, tajemnicza,
Zalety: latanie, szybko biega, spostrzegawcza
Wady: to trzeba dopracować
Zauroczenie: Seth
Partner: być może Seth
Rodzina: nie chce rozmawiać o tym
Szczeniaki:brak
Nick: nika1356
Od Hebe CD. Nancy
Stałam na łące , gdy nagle jakaś wilczyca biegła po łące. Wilczyca biegła i dyszała. Podbiegła do mnie.
- Cześć! Jestem Nancy. - powiedziała głośno wilczyca.
- Yyy.... Hej?
Wadera o imieniu Nancy patrzyła się raz na mnie , a raz na Baltazara obok. Nie wiedziałam o co jej chodzi , więc zapytała.
- Coś nie tak??
Sorki , że krótko.
***Hebe?***
- Cześć! Jestem Nancy. - powiedziała głośno wilczyca.
- Yyy.... Hej?
Wadera o imieniu Nancy patrzyła się raz na mnie , a raz na Baltazara obok. Nie wiedziałam o co jej chodzi , więc zapytała.
- Coś nie tak??
Sorki , że krótko.
***Hebe?***
piątek, 15 maja 2015
Od Nancy do Hebe
Whisperer zostawiła mnie z Sethem. Basior był jakby pijany? Nie. Mimo to
zataczał się i z trudem utrzymywał się w pionie. Hmm... Na fiołkowych
łąkach rośnie takie ziele... Dobra, idę.
Pamiętaj, to tylko dla dobra wilka... Nic nie mówiąc zostawiłam na wpół przytomnego basiora i pobiegłam na łąkę. Nagle ukazała mi się para wilków. Hebe i Baltazar? Myślałam, że Baltazar kocha Echo...
****Hebe?**
Pamiętaj, to tylko dla dobra wilka... Nic nie mówiąc zostawiłam na wpół przytomnego basiora i pobiegłam na łąkę. Nagle ukazała mi się para wilków. Hebe i Baltazar? Myślałam, że Baltazar kocha Echo...
****Hebe?**
Od Echo CD. Hebe
Po raz kolejny skompromitowałam się. I po raz kolejny
musiałam to odkręcić. Przeprosić? Wyjdę na idiotkę. Nie przepraszać? Wyjdę na
KOMPLETNĄ idiotkę. Wydałam z siebie żałosne westchnięcie.
Po dłuższej chwili myślenia w końcu znalazłam jako-takie
wyjście. Posłałam nitkę myślową do tej nowej dziewczyny Baltazara. DZIEWCZYNY.
Cmoknęłam z niezadowoleniem. I pomyśleć że ja miałam się w takie coś pakować...
***
Z niecierpliwością przestępowałam z łapy na łapę. Byłam na
Fiołkowych Łąkach. W końcu w oddali zamajaczyła sylwetka czarnej wilczycy.
Podeszła bliżej.
- Ty chciałaś mnie tu widzieć?
Przytaknęłam.
- Zgadza się. Jestem Echo.
- Mnie już chyba znasz...
- Tak. No więc... Zaszło pewne hm... SPIĘCIE między mną a...
mm... Baltazarem.
- I?
- Proszę cię o pomoc. On ma mnie teraz za nie wiadomo kogo,
nie wybaczy mi kiedy przeproszę go osobiście. Więc chciałabym... żebyś... go...
hm... jakoś...
- Udobruchała?
Westchnęłam z ulgą.
- Otóż to.
- W sumie to... raczej mogłabym to zrobić...
Na moim pysku malowała się radość.
- Dziękuje, jestem ci naprawdę bardzo wdzięczna.
*Hebe?*
piątek, 8 maja 2015
Od Rebela CD. Whisperer
-Chciałem stworzyć idealny nastrój do jedzenia. Przynajmniej tylko ja
uspokajam się przy trzaskającym ognisku. - pomyślałem chwilę. - Chodźmy
na polanę i odpocznijmy po posiłku. - Gdy już dotarliśmy, położyliśmy
się na trawie i napawaliśmy się pięknym widokiem. Znaczy Whisperer
napawała się widokiem... Ja się napawałem bliskością Whisperer.
- Czasem zastanawiam się, czemu oni to zrobili. - Zagaiłem.
-Ale co?
-Czemu zabili mi całą rodzinę... W jakiem celu? Podbicia terytorium? Nie mogli nas po prostu wypędzić? - głos zaczął mi się załamywać.
-Przykro mi. - Powiedziała Whis po chwili ciszy.
-Nikomu jeszcze nie opowiedziałem swojej historii... Czuję jakbyśmy się znali od zawsze. - Wyznałem z zaskoczeniem.
Whisperer?
- Czasem zastanawiam się, czemu oni to zrobili. - Zagaiłem.
-Ale co?
-Czemu zabili mi całą rodzinę... W jakiem celu? Podbicia terytorium? Nie mogli nas po prostu wypędzić? - głos zaczął mi się załamywać.
-Przykro mi. - Powiedziała Whis po chwili ciszy.
-Nikomu jeszcze nie opowiedziałem swojej historii... Czuję jakbyśmy się znali od zawsze. - Wyznałem z zaskoczeniem.
Whisperer?
Już 100 postów
Bardzo wam dziękuję! Już 100 postów przysporzyliście naszej watasze! Życzę dalszych sukcesów i zachęcam do dalszej gry. Głosujcie w ankiecie :)
Wasi Whisperer i River
Wasi Whisperer i River
Od Whisperer CD. Rebela
Oprawiłam jelenia i zabraliśmy się do jedzenia. Basior podawał mi co tłustsze kąski, ale ja szybko się najadłam. Nie potrafiłam dużo zjeść. Wychowałam się w niedosycie. Gdy patrzyłam na trzaskający ognień wpadła mi nagła myśl do głowy. Obydwoje mieliśmy grube jeszcze futra, nie potrzebne nam było więc ocieplenie.
-Dziękuję za posiłek-zagadnęła go.
-Ależ proszę bardzo, nie ma za co dziękować.-odparł basior promiennie.
-Wychowano mnie tak że muszę podziękować.-powiedziałam i troszkę posmutniałam.
Nie lubiłam wspominać mojego dzieciństwa. Było trudne i pełne nieurodzaju. Basior chyba to ujrzał, ale szybko zadałam mu następne pytanie:
-Po co zapaliłem ognisko? Przecież jest ciepło.
***Rebel?***
-Dziękuję za posiłek-zagadnęła go.
-Ależ proszę bardzo, nie ma za co dziękować.-odparł basior promiennie.
-Wychowano mnie tak że muszę podziękować.-powiedziałam i troszkę posmutniałam.
Nie lubiłam wspominać mojego dzieciństwa. Było trudne i pełne nieurodzaju. Basior chyba to ujrzał, ale szybko zadałam mu następne pytanie:
-Po co zapaliłem ognisko? Przecież jest ciepło.
***Rebel?***
Od Rebela CD. Whisperer
-Jasne! - wstałem i pobiegłem w stronę lasu. Usłyszałem za sobą śmiech
Whisperer, która zaczęła mnie gonić. Ruszyłem w stronę skały, na której
wczoraj siedzieliśmy, a gdy tam dotarliśmy, spojrzałem na ziemię w dole.
Jakieś 500 m dalej ujrzałem dorodnego jelenia.
-Po co tu przybiegliśmy? - spytała.
-Patrz, i ucz się. - dałem wielkiego susa i zacząłem spadać. Skrzydła pojawiły się nadzwyczaj późno, wystarczająco, aby dopaść jelenia. Nim tamten się zorientował, uderzyłem w niego z siłą, która powaliłaby nawet słonia. Tryumfalnie wypiąłem pierś gdy Whisperer wylądowała.
-Zaraz przyjdę, ty już zacznij jeść. - Powiedziałem i pobiegłem pozbierać gałęzie. Ułożyłem mały stosik, po czym go podpaliłem. Zaraz potem zabrałem się za jedzenie.
***Whisperer?***
-Po co tu przybiegliśmy? - spytała.
-Patrz, i ucz się. - dałem wielkiego susa i zacząłem spadać. Skrzydła pojawiły się nadzwyczaj późno, wystarczająco, aby dopaść jelenia. Nim tamten się zorientował, uderzyłem w niego z siłą, która powaliłaby nawet słonia. Tryumfalnie wypiąłem pierś gdy Whisperer wylądowała.
-Zaraz przyjdę, ty już zacznij jeść. - Powiedziałem i pobiegłem pozbierać gałęzie. Ułożyłem mały stosik, po czym go podpaliłem. Zaraz potem zabrałem się za jedzenie.
***Whisperer?***
Od Whisperer CD. Rebel
Uniosłam brew i uśmiechnęłam się lekko.
-W pewnym sensie tak.-odparłam tajemniczo.
-W jakim sensie?-zapytał basior.
-W takim sensie, że znam mało wilków które tak się poświęcają.-powiedziałam do niego i zaraz potem dodałam- możesz być z siebie dumny. Obroniłeś damę w opałach.
Po tych słowach zaczęliśmy się śmiać. Co dziwne zaczęło mi się podobać towarzystwo Rebela, i jego karkołomne czyny. Tajemnicze działanie jego natury na mnie można wytłumaczyć jednym: bratnią duszą. Widocznie Rebel jest właśnie moją bratnią duszą. Uśmiechnęłam się na myśl o tym. Nagle poczułam specyficzne uczucie. Już wiedziałam co zaraz nastąpi. Zgięłam się w pół i otworzyłam szeroko pysk. Z mojego gardła wydobył się głęboki, piskliwy pomruk. po chwili moje skrzydła zaczęły jaśnieć czystą bielą. Carpe diem-pomyślałam.
Rebel patrzył się na to w osłupieniu.
-Hm to dziwne.-powiedziałam sama do siebie i zwróciłam się do Rebela- Kiedy zmieniam futro z zimowego na letnie, i na odwrót właśnie takie światło mnie wypełnia. To trochę dziwne i na ogół nie dzieje się to tak wcześnie. Widocznie szybko przyjdzie lato.
Basior patrzył się na mnie w zamyśleniu. Chciałam mu powiedzieć, że jest mi przykro że to widział, ale powstrzymałam się. Zaburczało mi cicho w brzuchu.
-Umieram z głodu, przekąsimy coś?-zapytałam po chwili milczenia.
***Rebel?***
-W pewnym sensie tak.-odparłam tajemniczo.
-W jakim sensie?-zapytał basior.
-W takim sensie, że znam mało wilków które tak się poświęcają.-powiedziałam do niego i zaraz potem dodałam- możesz być z siebie dumny. Obroniłeś damę w opałach.
Po tych słowach zaczęliśmy się śmiać. Co dziwne zaczęło mi się podobać towarzystwo Rebela, i jego karkołomne czyny. Tajemnicze działanie jego natury na mnie można wytłumaczyć jednym: bratnią duszą. Widocznie Rebel jest właśnie moją bratnią duszą. Uśmiechnęłam się na myśl o tym. Nagle poczułam specyficzne uczucie. Już wiedziałam co zaraz nastąpi. Zgięłam się w pół i otworzyłam szeroko pysk. Z mojego gardła wydobył się głęboki, piskliwy pomruk. po chwili moje skrzydła zaczęły jaśnieć czystą bielą. Carpe diem-pomyślałam.
Rebel patrzył się na to w osłupieniu.
-Hm to dziwne.-powiedziałam sama do siebie i zwróciłam się do Rebela- Kiedy zmieniam futro z zimowego na letnie, i na odwrót właśnie takie światło mnie wypełnia. To trochę dziwne i na ogół nie dzieje się to tak wcześnie. Widocznie szybko przyjdzie lato.
Basior patrzył się na mnie w zamyśleniu. Chciałam mu powiedzieć, że jest mi przykro że to widział, ale powstrzymałam się. Zaburczało mi cicho w brzuchu.
-Umieram z głodu, przekąsimy coś?-zapytałam po chwili milczenia.
***Rebel?***
Od Rebela CD. Whisperer
- Uuuu... Grubo. - Skomentowałem i uśmiechnąłem się do Whisperer. - Wyszłem na totalnego cieniasa.
- Cóż... Biorąc pod uwagę to, że skoczyłeś na niego ze złamanymi żebrami i cały zakrwawiony - to jesteś bohaterem.
-Czyli jednak Ci zaimponowałem? - znów się uśmiechnąłem i uniosłęm brwi.
***Whisperer?***
- Cóż... Biorąc pod uwagę to, że skoczyłeś na niego ze złamanymi żebrami i cały zakrwawiony - to jesteś bohaterem.
-Czyli jednak Ci zaimponowałem? - znów się uśmiechnąłem i uniosłęm brwi.
***Whisperer?***
czwartek, 7 maja 2015
Od Hebe CD. Baltazara
- Ja...
W tym momencie w mojej głowie powstała dziwna myśl. Jakby nie była moja.
- "Hebe!"
- Tak? - odpowiedziałam w myślach.
- "Spotkajmy się przy Fiołkowych Łąkach. Jak najszybciej, pilne!"
- Ale...
Nie uzyskałam już odpowiedzi.
- Co ci jest? - zatroskał się Baltazar. Uprzytomniłam sobie, że cały czas mam otwarty pysk.
- Oh... Nic, przepraszam. Ja... Ja muszę już iść... Przepraszam, naprawdę.
Po czym odbiegłam kawałek. Po chwili znalazłam się na Fiołkowej Łące. Czekała tam na mnie tajemnicza biała wadera.
<Echo? Baltazar, ja to wszystko wytłumaczę xd >
W tym momencie w mojej głowie powstała dziwna myśl. Jakby nie była moja.
- "Hebe!"
- Tak? - odpowiedziałam w myślach.
- "Spotkajmy się przy Fiołkowych Łąkach. Jak najszybciej, pilne!"
- Ale...
Nie uzyskałam już odpowiedzi.
- Co ci jest? - zatroskał się Baltazar. Uprzytomniłam sobie, że cały czas mam otwarty pysk.
- Oh... Nic, przepraszam. Ja... Ja muszę już iść... Przepraszam, naprawdę.
Po czym odbiegłam kawałek. Po chwili znalazłam się na Fiołkowej Łące. Czekała tam na mnie tajemnicza biała wadera.
<Echo? Baltazar, ja to wszystko wytłumaczę xd >
środa, 6 maja 2015
Od Baltazara CD. Hebe
Nie wiedziałem czemu, ale nagle pocałowałem ją. Stała sztywna i nie odwzajemniła pocałunku, ale i tak sprawił mi przyjemnośc. Gdy sie od niej odsunelem spojrzała na mnie i powiedziała.
***Hebe?***
***Hebe?***
Od Hebe CD. Baltazara
Gdy wchodziłam do groty patrzyłam na Baltazara i odechciało mi sie spać.
Zawróciłam i usiadłam koło niego. Na niebie był ogromny księżyć.
Siedzieliśmy w milczeniu.
- Masz rodzinę?- zapytałam.
- Każdy ma.
- Widziałeś ich kiedyś?
- Nigdy , wiem tylko , że moja mama jest boginią....
- Boginią???
- Tak bogini Moon , a ojciec nigdy nie spotkałem , a ty?
- Ja zostałam porzucona , bo byłam inna.
Noc robiła się coraz chłodniejsza.
***Baltazar?***
- Masz rodzinę?- zapytałam.
- Każdy ma.
- Widziałeś ich kiedyś?
- Nigdy , wiem tylko , że moja mama jest boginią....
- Boginią???
- Tak bogini Moon , a ojciec nigdy nie spotkałem , a ty?
- Ja zostałam porzucona , bo byłam inna.
Noc robiła się coraz chłodniejsza.
***Baltazar?***
Od Whisperer CD. Rebel
Wilk spróbował wstać ale przytrzymałam go lekko.
-Na twoim miejscu czekałabym aż zakończę twoją kurację.-powiedziałam ostrzegawczym głosem.
Nozdrza wilka zafalowały, jednak poddał się moim działaniom. Przez chwilę go obserwowałam, aż w końcu zaczęłam nucić słowa. Na tym polegała moja magia: na wyśpiewaniu próśb i magicznych czynów. Mój chichy głos zlewał się z szumem wiatru w gałęziach pobliskiego klonu. Delikatnie przejechałam łapą, po jego klatce piersiowej. Rebel wzdrygnął się, ale nadal leżał nieruchomo. Gdy skończyłam dałam mu się napić naparu z bukszpanu, który łagodził szok.
-Już jest lepiej.-powiedziałam kojącym głosem.
-A co z niedźwiedziem?-zapytał niespokojny basior.
Odchrząknęłam i posłałam mu swoją myśl. Wysłałam mu obraz zgniecionej masy futra i krwi. Walczyłam w obronie watahy. Przecież misiek mógł zaatakować innych. Krwawą masę usunęłam z jaskini i wysprzątałam ją dokładnie.
***Rebel?***
-Na twoim miejscu czekałabym aż zakończę twoją kurację.-powiedziałam ostrzegawczym głosem.
Nozdrza wilka zafalowały, jednak poddał się moim działaniom. Przez chwilę go obserwowałam, aż w końcu zaczęłam nucić słowa. Na tym polegała moja magia: na wyśpiewaniu próśb i magicznych czynów. Mój chichy głos zlewał się z szumem wiatru w gałęziach pobliskiego klonu. Delikatnie przejechałam łapą, po jego klatce piersiowej. Rebel wzdrygnął się, ale nadal leżał nieruchomo. Gdy skończyłam dałam mu się napić naparu z bukszpanu, który łagodził szok.
-Już jest lepiej.-powiedziałam kojącym głosem.
-A co z niedźwiedziem?-zapytał niespokojny basior.
Odchrząknęłam i posłałam mu swoją myśl. Wysłałam mu obraz zgniecionej masy futra i krwi. Walczyłam w obronie watahy. Przecież misiek mógł zaatakować innych. Krwawą masę usunęłam z jaskini i wysprzątałam ją dokładnie.
***Rebel?***
Od rebela CD. Whisperer
Usłyszałem krzyki Whisperer. Podniosłem się i zanurzyłem się w mrok, by
po chwili znaleźć się w jej jaskini. Zastałem ją leżącą i rozglądającą
się. Była cała spocona, a z jej brwi kapała krew.
-Co się sta... - Nie dokończyłem, gdyż z mroku za mną wyłoniła się wielka, masywna łapa, która walnęła z ogromną siłą w moją klatkę piersiową. Odleciałem kilka metrów w bok i sapnąłem głośno. Z wielkim trudem podniosłem się z ziemi i skoczyłem na kark niedźwiedzia. Rozpoznałem w nim tego samego, którego spotkałem w lesie. Z jego szyi popłynęła krew, a ja znów dostałem w to samo miejsce. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i zemdlałem.
****************************
Obudziłem się o świcie, z wielkim bólem w klatce piersiowej.
- Co się stało? - wysapałem ledwo.
-Masz złamane 4 żebra i wielkieeego krwiaka.
***Whisperer?***
-Co się sta... - Nie dokończyłem, gdyż z mroku za mną wyłoniła się wielka, masywna łapa, która walnęła z ogromną siłą w moją klatkę piersiową. Odleciałem kilka metrów w bok i sapnąłem głośno. Z wielkim trudem podniosłem się z ziemi i skoczyłem na kark niedźwiedzia. Rozpoznałem w nim tego samego, którego spotkałem w lesie. Z jego szyi popłynęła krew, a ja znów dostałem w to samo miejsce. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i zemdlałem.
****************************
Obudziłem się o świcie, z wielkim bólem w klatce piersiowej.
- Co się stało? - wysapałem ledwo.
-Masz złamane 4 żebra i wielkieeego krwiaka.
***Whisperer?***
Od Baltazara CD. Hebe
Nie wiem czemu wyszedłem w środku nocy na zewnątrz. Ujrzalem Hebe wpatrujaca sie w ksiezyc
-Tez nie mozesz spac?-zapytałem ja cicho.
-Tak. Mam koszmary-wyjawila mi wadera.
-Nie martw sie, w dzien bedzie lepiej- powiedzialem zeby dodac jej otuchy.
Stalismy w ponurym milczeniu. Zadne z nas nie smialo sie odezwac. W koncu drgnalem lekko zmeczony.
-Moze sprobujesz zasnac?-zaproponowałem i odprowadzilem ja do jaskini.-Bede stal na zewnatrz w razie czego.
***Hebe?***
-Tez nie mozesz spac?-zapytałem ja cicho.
-Tak. Mam koszmary-wyjawila mi wadera.
-Nie martw sie, w dzien bedzie lepiej- powiedzialem zeby dodac jej otuchy.
Stalismy w ponurym milczeniu. Zadne z nas nie smialo sie odezwac. W koncu drgnalem lekko zmeczony.
-Moze sprobujesz zasnac?-zaproponowałem i odprowadzilem ja do jaskini.-Bede stal na zewnatrz w razie czego.
***Hebe?***
Od Hebe CD. Baltazar
Gdy zamknęłam oczy. Od razu przyśnił mi się koszmar. Byłam tam ja ,
Baltazar i wielka dziura , kóra nie miała dna. Dziura robiła się coraz
większa. Baltazar po drugiej stronie , któremy kończył się grunt spadł ,
a ja razem z nim. Spadaliśmy i spadaliśmy. Wszędzie było słyszeć
straszne śmiechy. Dziura zamykała się było coraz ciemniej aż znikło. Ta
dziura miała dno. Gdy byliśmy blisko ziemi obudziłam się. Moje serce
waliło jak młot. Wyszłam z groty. Wźiełam głęboki wdech.
***Baltazar?***
***Baltazar?***
Od Whisperer CD. Rebel
Wilk pokiwał smutno głową. Nie wyobrażałam sobie nie mieć moich skrzydeł. Westchnęłam cicho. Robiła się już noc i ciemność łapczywymi mackami pełzła w naszą stronę.
-Rebel, chyba już czas iść do jaskiń.-powiedziałam przyjaźnie.
-Tak, chyba już czas.
Ruszyliśmy w drogę do grot. Moja grota mieściła się dwa metry od groty Rebela, ponieważ było już coraz mniej wolnych jaskiń.
-Dobranoc-powiedziałam i podleciałam do swojej jaskini.
-Dobranoc.-usłyszałam jeszcze i zanurzyłam się w mroku.
Znowu miałam ten koszmar. Cała rodzina we krwi. moi członkowie watahy martwi, z powykręcanymi łapami. Wszędzie krem i ból. A potem kot. Łysy obrzydliwy kot. Zlizywał krew moich pobratymców. Wrzasnęłam ile sił w płucach. Pokraka skoczyła na mnie wrzynając pazury głęboko w skórę. Ból był tak potworny że chciałam umrzeć. Nagle pojawiło się światło i wybudziłam się. Byłam mokra od łez, potu i...krwi. Rozejrzałam się panicznie, ale nie było nigdzie ciał. Z ulgą skonsternowałam że to z mojego łuku brwiowego kapie gorącymi kroplami krwawa ciecz. Z łoskotem położyłam głowę na kamieniu.
***Rebel?***
-Rebel, chyba już czas iść do jaskiń.-powiedziałam przyjaźnie.
-Tak, chyba już czas.
Ruszyliśmy w drogę do grot. Moja grota mieściła się dwa metry od groty Rebela, ponieważ było już coraz mniej wolnych jaskiń.
-Dobranoc-powiedziałam i podleciałam do swojej jaskini.
-Dobranoc.-usłyszałam jeszcze i zanurzyłam się w mroku.
Znowu miałam ten koszmar. Cała rodzina we krwi. moi członkowie watahy martwi, z powykręcanymi łapami. Wszędzie krem i ból. A potem kot. Łysy obrzydliwy kot. Zlizywał krew moich pobratymców. Wrzasnęłam ile sił w płucach. Pokraka skoczyła na mnie wrzynając pazury głęboko w skórę. Ból był tak potworny że chciałam umrzeć. Nagle pojawiło się światło i wybudziłam się. Byłam mokra od łez, potu i...krwi. Rozejrzałam się panicznie, ale nie było nigdzie ciał. Z ulgą skonsternowałam że to z mojego łuku brwiowego kapie gorącymi kroplami krwawa ciecz. Z łoskotem położyłam głowę na kamieniu.
***Rebel?***
Od Rebela CD. Whisperer
- Nie strasz mnie. - Odpowiedziałem i usiadłem na skale.
-Jak to się stało? Przecież nie miałeś skrzydeł, a jednak ci się pojawiły... A potem znowu nie miałeś... Bogowie... - Zaskoczyła się Whisperer.
-Kiedyś miałem piękne, śnieżno białe skrzydła. Niestety... Ucięto mi je i teraz pojawiają mi się magiczne w niebezpiecznych sytuacjach.
-To dlatego nic nie robiłeś, gdy niedźwiedź chciał cię zaatakować. - Westchnęła ze zrozumieniem.
-Tak. Ale cóż... Nie udało się... - Westchnąłem z rezygnacją.
-Chyba bardzo kochałeś swoje skrzydła. - Powiedziała spoglądając mi prosto w oczy.
***Whisperer?***
-Jak to się stało? Przecież nie miałeś skrzydeł, a jednak ci się pojawiły... A potem znowu nie miałeś... Bogowie... - Zaskoczyła się Whisperer.
-Kiedyś miałem piękne, śnieżno białe skrzydła. Niestety... Ucięto mi je i teraz pojawiają mi się magiczne w niebezpiecznych sytuacjach.
-To dlatego nic nie robiłeś, gdy niedźwiedź chciał cię zaatakować. - Westchnęła ze zrozumieniem.
-Tak. Ale cóż... Nie udało się... - Westchnąłem z rezygnacją.
-Chyba bardzo kochałeś swoje skrzydła. - Powiedziała spoglądając mi prosto w oczy.
***Whisperer?***
Od Baltazara CD. Hebe
Zauważylem ze wadera boi sie ciemnosci. Lekko szturchnalem ja w bok i usmiechnalem sie.
-Nie boj sie.-powiedzialem lagodnie- wrazie czego obronie cie.
Wadera lekko sie uspokoila. Odprowadzilem ja do jej groty. Zeby sie juz wiecej nie bala, zapalilem ognik tuz nad sufitem jaskini. Zloty blask zalal grote. Mialem nadzieje ze to troche pomoze.
-Milysz snow-powiedzialem cicho.
-Dobranoc-odparla wadera.
wyszedlem z jej jaskini i skierowalem sie do mojej. Byla piec stop od Jaskini Hebe. Przez noc w ogóle nie moglem zasnac.
***Hebe?***
-Nie boj sie.-powiedzialem lagodnie- wrazie czego obronie cie.
Wadera lekko sie uspokoila. Odprowadzilem ja do jej groty. Zeby sie juz wiecej nie bala, zapalilem ognik tuz nad sufitem jaskini. Zloty blask zalal grote. Mialem nadzieje ze to troche pomoze.
-Milysz snow-powiedzialem cicho.
-Dobranoc-odparla wadera.
wyszedlem z jej jaskini i skierowalem sie do mojej. Byla piec stop od Jaskini Hebe. Przez noc w ogóle nie moglem zasnac.
***Hebe?***
Od Hebe CD. Baltazar
- Ten zachód słońca jest piękny , może widziałam go kilka razy , ale nigdy mi się nie znudzi.
Byłam szczęścliwa , że leżałam na ciepłej trawie , na niebie latały ptaki , lekki wiaterek i jakiś wilk leżący koło mnie. Ten dzień był dla mnie wspaniały. Poznałam nowego wilka i najadłam się do syta. Robiło się coraz ciemniej zachód słońca powoli znikał z nieba.
- Pora już iść.
Wilk potaknął. Było już naprawdę bardzo ciemno. Naszej ścieżki nie było widać. Bałam się ciemności. Czułam lekki strach.
**Baltazar?**
Byłam szczęścliwa , że leżałam na ciepłej trawie , na niebie latały ptaki , lekki wiaterek i jakiś wilk leżący koło mnie. Ten dzień był dla mnie wspaniały. Poznałam nowego wilka i najadłam się do syta. Robiło się coraz ciemniej zachód słońca powoli znikał z nieba.
- Pora już iść.
Wilk potaknął. Było już naprawdę bardzo ciemno. Naszej ścieżki nie było widać. Bałam się ciemności. Czułam lekki strach.
**Baltazar?**
Od Whisperer CD. Rebela
Zdyszałam się lekko. Uśmiechnięta od ucha do ucha poprosiłam go żeby jeszcze raz wdrapał się ze mną na głaz. Właśnie pytał się mnie co robię, gdy skoczyłam w przepaść i pociągnęłam go za sobą. Krzyknął z przerażenia, kiedy zorientował, że nie mam skrzydeł. Basior Rozpostarł skrzydła i ostro zahamował. Zanurzyłam się w zieleń drzew. Prawdopodobnie Rebel czekał, na odgłos upadającego o skały ciała. Ni wiedział jednak pewnej rzeczy. Po pierwsze byłam nieśmiertelna, po drugie...miałam skrzydła. Rozpostarłam wielkie białe, skrywane dotąd skrzydła i wynurzyłam się z koron drzew. Ze śmiechem wzleciałam nad basiora, który jeszcze nic nie zauważył. Zasłoniłam mu oczy łapami.
-Akuku.-powiedziałam odsłaniając mu oczy- Też mam skrzydła.
Zaskoczony basior, miał wypisaną ulgę na twarzy.
***Rebel?***
-Akuku.-powiedziałam odsłaniając mu oczy- Też mam skrzydła.
Zaskoczony basior, miał wypisaną ulgę na twarzy.
***Rebel?***
Od Rebela CD. Whisperer
-Pytałem czy skaczesz. - Odpowiedziałem i spojrzałem w dół. Dość wysoko.
Chyba wystarczy do skręcenia karku. Zaczerpnąłem głośno powietrze i
przechyliłem się w przód.
-Rebel, co ty... REBEL! - Krzyknęła gdy zacząłem spadać. Zamknąłem oczy i poczułem skrzydła. Rozpostarłem je od razu i wzbiłem się wysoko. Ujrzałem goniącą mnie Whisperer. Zaśmiałem się głośno i zanurkowałem, składając skrzydła. Jakieś 5 m nad ziemią zniknęły, a ja zgrabnie wylądowałem na łapach. Chwilę później także Whisperer.
-Nie rób tego więcej. - Warknęła i przysiadła na chwilę zdyszana.
***Whisperer?***
-Rebel, co ty... REBEL! - Krzyknęła gdy zacząłem spadać. Zamknąłem oczy i poczułem skrzydła. Rozpostarłem je od razu i wzbiłem się wysoko. Ujrzałem goniącą mnie Whisperer. Zaśmiałem się głośno i zanurkowałem, składając skrzydła. Jakieś 5 m nad ziemią zniknęły, a ja zgrabnie wylądowałem na łapach. Chwilę później także Whisperer.
-Nie rób tego więcej. - Warknęła i przysiadła na chwilę zdyszana.
***Whisperer?***
Od Baltazara CD. Hebe
W sekundę skoczyłem sarnie do gardła i zadusiłem ja. Wilk wbiegł na mnie, a ja skoczyłem na niego i odbiłem go. To był tylko River. Polował pewnie dla swojej Katrinki. Spojrzałem na niego porozumiewawczo i wilk odszedł. Po chwili podszedlem do Hebe. Wadera pałaszowała sarninę. Postanowiłem się nie przejadać. Złapałem dwa kłóliki i połknąłem je. Gdy Hebe skonczyła polozyliśmy sie na rozgrzanej slońcem trawie. Spokojnie trawilismy dania, patrzac na przepiękny zachód słońca.
-Co bys chciała robić?-Zapytałem.-A może wolisz już isć do jaskini?
***Hebe?***
-Co bys chciała robić?-Zapytałem.-A może wolisz już isć do jaskini?
***Hebe?***
Od Hebe Cd. Baltazar
Baltazar zaoferował wiele dań. Nie mogłam wybrać , gdy patrzał na mnie tymi wielkimi oczami.
- Yyyy...... .
- Polecam młodą sarnę , zdrową i pyszną.
- Yyyy.... To niech będzie ta sarna.
Baltazar obrócił sie w stronę stada młodych saren , które przechodziły przez łąke. Nagle z szalonego wilka stał się bardzo skupiony. Jego wielkie oczy były skupione na małej sarnie , która się odłączyła od stada. Małymi krokami zbliżał się do ofiary. Pomyślałam , że długo to będzie trwało , więc usiadłam.Basior był tak blisko sarny , gdy nagle zauważyła skradającego się wilka. Bez zastanowienia skoczyła jeść trawę i kierowała się do lasu.
- Mogłaś byś pomóc. - powiedział Baltazar patrząc na mnie.
- A okej.
Wstałam na łapy i pobiegłam w głąb lasu. Biegliśmy za nią już długo. Już słabłam biec , ale mogłam przecież zniszczyć taką okazję , by coś zjeść. Przyśpieszyłam. Sarna biegła ciągle do przodu. Z prawej strony biegłam ja , a po przeciwnej Baltazar. Pobiegłam do sarny , a ona skręciła w lewo , gdzie czekał na nią wilk.
***Baltazar?***
- Yyyy...... .
- Polecam młodą sarnę , zdrową i pyszną.
- Yyyy.... To niech będzie ta sarna.
Baltazar obrócił sie w stronę stada młodych saren , które przechodziły przez łąke. Nagle z szalonego wilka stał się bardzo skupiony. Jego wielkie oczy były skupione na małej sarnie , która się odłączyła od stada. Małymi krokami zbliżał się do ofiary. Pomyślałam , że długo to będzie trwało , więc usiadłam.Basior był tak blisko sarny , gdy nagle zauważyła skradającego się wilka. Bez zastanowienia skoczyła jeść trawę i kierowała się do lasu.
- Mogłaś byś pomóc. - powiedział Baltazar patrząc na mnie.
- A okej.
Wstałam na łapy i pobiegłam w głąb lasu. Biegliśmy za nią już długo. Już słabłam biec , ale mogłam przecież zniszczyć taką okazję , by coś zjeść. Przyśpieszyłam. Sarna biegła ciągle do przodu. Z prawej strony biegłam ja , a po przeciwnej Baltazar. Pobiegłam do sarny , a ona skręciła w lewo , gdzie czekał na nią wilk.
***Baltazar?***
Od Whisperer CD. Rebel
Nie zdziwiło mnie jego zachowanie. Basior uśmiechał się czarująco, a ja lekko przekręciłam głowę w bok, próbując dostrzec czy nie czai się za nim misiek. W końcu jednak spojrzałam mu prosto w oczy.
-W takim razie chodź. Oprowadzę Cię po terenach.-powiedziałam i ruszyłam przed siebie.
Na początek obeszliśmy całe terytorium, dzięki czemu ja sprawdziłam granice, a on miał pojęcie jakim terenem dysponujemy. Potem obeszliśmy pobliskie lasy i ''Zaczarowane miejsca''. Gdy już mieliśmy zakończyć wycieczkę, zaprowadziłam go na Słoneczny Głaz. Było to moje ulubione miejsce, gdzie o zachodzie słońca wysiadywałam i grzałam się w jego promieniach. Był to najlepszy punkt widokowy w watasze. Ciepły wiatr rozwiewał grzywę włosów, cichutko nucąc swoją piosenkę. Wyciągnęłam pysk ku słońcu, i niczym słonecznik pojaśniałam. Jak zwykle moje białe niczym śnieg futro mieniło się złotymi barwami. Spojrzałam na Rebela, który patrzył oczarowany na widoki.
-To moje ulubione miejsce.-przerwałam ciszę.
Przez pewien czas nikt nic nie mówił. Byliśmy tylko my, słońce i wiatr. Zaczęłam w myślach szukać basiorowi wolnej jaskini. Powiedział coś do mnie, jednak ja roztargniona pokiwałam głową. Zaraz sobie zdałam sprawę z błędu. Nie wiedziałam na co się zgadzam.
-Przepraszam co mówiłeś?-przerwałam mu grzecznie.
***Rebel?***
-W takim razie chodź. Oprowadzę Cię po terenach.-powiedziałam i ruszyłam przed siebie.
Na początek obeszliśmy całe terytorium, dzięki czemu ja sprawdziłam granice, a on miał pojęcie jakim terenem dysponujemy. Potem obeszliśmy pobliskie lasy i ''Zaczarowane miejsca''. Gdy już mieliśmy zakończyć wycieczkę, zaprowadziłam go na Słoneczny Głaz. Było to moje ulubione miejsce, gdzie o zachodzie słońca wysiadywałam i grzałam się w jego promieniach. Był to najlepszy punkt widokowy w watasze. Ciepły wiatr rozwiewał grzywę włosów, cichutko nucąc swoją piosenkę. Wyciągnęłam pysk ku słońcu, i niczym słonecznik pojaśniałam. Jak zwykle moje białe niczym śnieg futro mieniło się złotymi barwami. Spojrzałam na Rebela, który patrzył oczarowany na widoki.
-To moje ulubione miejsce.-przerwałam ciszę.
Przez pewien czas nikt nic nie mówił. Byliśmy tylko my, słońce i wiatr. Zaczęłam w myślach szukać basiorowi wolnej jaskini. Powiedział coś do mnie, jednak ja roztargniona pokiwałam głową. Zaraz sobie zdałam sprawę z błędu. Nie wiedziałam na co się zgadzam.
-Przepraszam co mówiłeś?-przerwałam mu grzecznie.
***Rebel?***
Od Rebela Cd. Whisperer
Odwróciłem się do wadery. Czy ona mówi na serio?
- Nie. - Odwarknąłem, lecz ona nie dała mi za wygraną.
-Czemu?
-Bo nie jestem na to gotowy. Bo jestem samotnikiem. Bo jestem wredny. Wystarczy? - Odwróciłem się i dopiero jej się przypatrzyłem. Była naprawdę piękna. Od początku zniechęciło mnie to do sprawiania jej smutku.
-A może jednak dołączę? - Uśmiechnąłem się i podszedłem bliżej wadery.
***Whisperer?***
- Nie. - Odwarknąłem, lecz ona nie dała mi za wygraną.
-Czemu?
-Bo nie jestem na to gotowy. Bo jestem samotnikiem. Bo jestem wredny. Wystarczy? - Odwróciłem się i dopiero jej się przypatrzyłem. Była naprawdę piękna. Od początku zniechęciło mnie to do sprawiania jej smutku.
-A może jednak dołączę? - Uśmiechnąłem się i podszedłem bliżej wadery.
***Whisperer?***
wtorek, 5 maja 2015
Od Whisperer CD. Rebela
-Jak to co? Odpędziłam go.-powiedziałam i zaraz potem dodałam-Kim jesteś i co tu robisz?
-Jestem Rebel -powiedział tylko i się odwrócił.
-A więc skoro tu jesteś to może dołączysz do watahu?-zapytałam.
***Rebel?***
-Jestem Rebel -powiedział tylko i się odwrócił.
-A więc skoro tu jesteś to może dołączysz do watahu?-zapytałam.
***Rebel?***
Od Rebela
Przechadzałem się w nocy po lesie, wypatrując zwierzymy. Po pewnym
czasie wyczułem odrażający odór futra niedźwiedzia i od razu o tym
pomyślałem. To była moja szansa. Ruszyłem pędem w stronę zapachu, a on
coraz bardziej drapał mnie w nos. Po kilku minutach ujrzałem wielkie,
owłosione cielsko zwierza i zatrzymałem się. Zawarczałem donośnie, tak
aby on doskonale mnie usłyszał. Uniósł wielki łeb i powęszył. Odwrócił
się ukazując swoje żółte kły. Uśmiechnąłem się pod nosem i zawyłem.
Niedźwiedź warknął, przy okazji oblepiając mnie małymi kropelkami swojej
śliny. Zwierz uniósł masywną łapę, która po chwili miała znaleźć się na
moim łbie. Zamknąłem oczy, oczekując wspaniałego uczucia posiadania
skrzydeł, które nie nastąpiło. Usłyszałem tylko ryk odbiegającego
niedźwiedzia. Uniosłem powieki i ujrzałem innego wilka. Warknąłem i
najeżyłem sierść.
- Co zrobiłaś?! - krzyknąłem z wyrzutem.
***Whisperer?***
- Co zrobiłaś?! - krzyknąłem z wyrzutem.
***Whisperer?***
Powitajmy nowego basiora-Rebel'a!
Drugie imię : Trash
Wiek: 3,5 lata
Płeć: basior
Żywioł: kiedyś był wilkiem światła, lecz przemienił się w wilka cienia, ale czasem ujawnia się w nim pierwsza moc
Stanowisko: Obrońca Alfy
Charakter: Zgrywa pogardliwego wilka ( co nie zawsze mu wychodzi ), trochę zamknięty w sobie, lecz bardzo romantyczny w stosunku do wader. Mimo takiej maski, skrywa wielką traumę. Na jego oczach zabili mu matkę, a później odcięli mu skrzydła, które były jego całym życiem. Czasami wracają, prawdopodobnie dzięki bogom, lecz pojawiają się tylko w chwili zagrożenia. Dlatego też lubi ryzykować, nawet jeśli chodzi o życie.
Zalety: jest bardzo silny, ma bardzo mocne mięśnie barków, ze względu na niegdysiejsze latanie, dość szybko biega.
Wady: lubi zadzierać z innymi, uwielbia ryzykować, nawet życie
Rodzina: zginęła
Zauroczenie: stara się o względy Whisperer
Partner: brak
Szczeniaki: brak
Nick: Futrzak:3
Od Baltazara CD. Hebe
Patrzyłem się zdumiony na waderę. Po chwili niepewnie stanąłem na lód. Nie rozmroził się. W ręcz przeciwnie zaczął trzaskać jak przy ostrym mrozie. Zaśmiałem sie i pobiegłem za Hebe. Biegliśmy właśnie w stronę brzegu, gdy nagle lód pode mną sie załamał. Przerażony wpadłem do przerębla lodowatej wody. Wokół mnie czaiła sie nieprzenikniona ciemność. W panice zacząłem przebierać łapami płynąc ku górze, ku życiu. Niestety zgubiłem otwór w lodzie, a może się zamknął? Walnąłem w lity lód. Wściekły rozgrzałem swoje ciało do czerwoności. Momentalnie lód na jeziorku stopniał, a ja mogłem zaczerpnąć powietrza. Zachłysnąłem się wodą i podpłynąłem do brzegu. Zgrabne łapki Hebe zalewała ciepła woda, Patrzyła się na mnie lekko przerażona, a ja parsknąłem głośnym śmiechem:
-Czasem warto się podtopić!
-Hmm-powiedziała tylko i usiadła na ciepłym piasku.
Trochę się mnie bała. Chcąc załagodzić sytuację zaproponowałem szybko:
-Może coś zjemy? Takie bieganie jest wyczerpujące?-mrugnąłem do niej okiem.
-Możemy.-powiedziała pogodnie.
Ruszyliśmy ku polance. Gdy byliśmy na miejscu usiadłem i szarmanckim tonem oznajmiłem:
-Dziś na polance, szef kuchni poleca młodą sarninę, dziczka lub drób polny. Wyśmienita mamy tu tuszkę z królika. A dla wegetarian mamy pyszne bulwy i roślinki jadalne, oraz owoce leśne. Co pani preferuje?-zapytałem głosem zawodowego kamerdynera.
***Hebe?***
-Czasem warto się podtopić!
-Hmm-powiedziała tylko i usiadła na ciepłym piasku.
Trochę się mnie bała. Chcąc załagodzić sytuację zaproponowałem szybko:
-Może coś zjemy? Takie bieganie jest wyczerpujące?-mrugnąłem do niej okiem.
-Możemy.-powiedziała pogodnie.
Ruszyliśmy ku polance. Gdy byliśmy na miejscu usiadłem i szarmanckim tonem oznajmiłem:
-Dziś na polance, szef kuchni poleca młodą sarninę, dziczka lub drób polny. Wyśmienita mamy tu tuszkę z królika. A dla wegetarian mamy pyszne bulwy i roślinki jadalne, oraz owoce leśne. Co pani preferuje?-zapytałem głosem zawodowego kamerdynera.
***Hebe?***
Od Hebe Cd. Baltazar
Nie miałam wyboru. Wźięłam głęboki wdech i wydech i poszłam z wilkiem. Nie wiedziałam nawet jak się nazywa , więc.
- Nie przedstwałeś mi się.
Basior stanął.
- Och , przepraszam jestem Baltazar.
Byłam
szczęśliwa , że poznałam nowego wilka , który był bardzo miły.
Pomyślałam , że nie będzie tu aż tak źle. Poszliśmy małą drużką. Nagle
moim oczom pojawił się ogromny wodospad z czystą jak łza wodą. Tak mnie
rwało by do niej wskoczyć , ale pomyślałam , że muszę się zachować.
Baltazar patrzył na mnie i na moją minę radości. Odpowiedził.
- Jak chcesz to skacz. - odwrócił głowę ku moim oczom.
Postawiłam
jedną łapę na wodzie. Woda szybkim ruchem zamarzła. Nieczekając
przebiegłam przez cały staw. Woda za mną zamarzała. Byłam bardzo
szczęśliwa. Chciałam , żeby ten moment trwał wiczność. Baltazar patrzył
na mnie ze zdumieniem.
***Baltazar?***
Od Baltazara Cd. Echo
Wadera nie była miła. Szybko mnie zniechęciła do siebie. W końcu zacząłem oglądać się za czymś ciekawszym do roboty niż siedzenie z nudną Echo. A jednak to tylko zauroczenie... Wyszedłem z wody. Po chwili ona też się wywlokła. Osuszyliśmy się i leżeliśmy na ciepłym piasku. W końcu zniecierpliwiony sapnąłem. Wadera nie zwróciła na mnie uwagi. Wstałem i usiadłem dokładnie przed nią. Chcąc nie chcąc musiała na mnie patrzeć.
-A więc Echo.-powiedziałem kąśliwie, a wadera zaskoczona moim wrogim nastawieniem nie odezwała się nawet słowem- Nie będę obwijać w bawełnę. Wiem że mnie nie lubisz, z resztą z wzajemnością. Chcę Ci powiedzieć, ze jesteś nudna. Strasznie nudna. Wiem też że nie szukasz partnera. Przepraszam za niedogodności związane z moimi uczuciami. Widać pomyliłem się co do WADER.
Zaskoczona fuknęła i wywróciła oczami.
-Nie zależy mi na tobie ani na nikim innym.-powiedziała obojętnie.
Wzruszyłem ramionami. Wybałuszyła na mnie oczy. Niechętny do niej pożegnałem się i w milczeniu odszedłem. Po pewnym czasie natknąłem się na tajemniczą waderę.
-Kim jesteś?-zapytałem uprzejmie.
-Mam na imie Hebe.-odparła z miękkim aksamitnym głosem.
-Co tu robisz Hebe?-zapytałem ostrożnie.
-Jestem tu nowa, obchodzę tereny watahy.-powiedziała z uśmiechem.
-Oh to jak ja, tylko ja już się trochę znam na tutejszej florze i faunie.-powiedziałem i dodałem po chwili-przejdziemy się?
***Hebe?***
-A więc Echo.-powiedziałem kąśliwie, a wadera zaskoczona moim wrogim nastawieniem nie odezwała się nawet słowem- Nie będę obwijać w bawełnę. Wiem że mnie nie lubisz, z resztą z wzajemnością. Chcę Ci powiedzieć, ze jesteś nudna. Strasznie nudna. Wiem też że nie szukasz partnera. Przepraszam za niedogodności związane z moimi uczuciami. Widać pomyliłem się co do WADER.
Zaskoczona fuknęła i wywróciła oczami.
-Nie zależy mi na tobie ani na nikim innym.-powiedziała obojętnie.
Wzruszyłem ramionami. Wybałuszyła na mnie oczy. Niechętny do niej pożegnałem się i w milczeniu odszedłem. Po pewnym czasie natknąłem się na tajemniczą waderę.
-Kim jesteś?-zapytałem uprzejmie.
-Mam na imie Hebe.-odparła z miękkim aksamitnym głosem.
-Co tu robisz Hebe?-zapytałem ostrożnie.
-Jestem tu nowa, obchodzę tereny watahy.-powiedziała z uśmiechem.
-Oh to jak ja, tylko ja już się trochę znam na tutejszej florze i faunie.-powiedziałem i dodałem po chwili-przejdziemy się?
***Hebe?***
Od Echo CD Baltazar
Co za szczeniak, pomyślałam.
- Jasne. - odpowiedziałam bez przekonania.
Basior uśmiechnął się niepewnie.
- Które źródełko, potok czy coś w tym rodzaju preferujesz? - zapytał.
- Znam fajny wodospad. Ale woda jest lodowata.
- Może być. Chodźmy.
Po czym dziarsko ruszył u mego boku. Ja tymczasem powłóczyłam nogami i ledwo szłam.
- Ooo, ktoś tu się nie wyspał! Kąpiel dobrze ci zrobi, zobaczysz!
Wymamrotałam przekleństwa skierowane w jego stronę. Nie usłyszał, na szczęście.
Kiedy w końcu dotarliśmy, Baltazar rzucił się do wody wołając "NA BOMBEEEEEEE!!". Ja otrząsnęłam się i wskoczyłam za nim.
Woda była zimniejsza niż się spodziewałam. Ale dobrze mi zrobiła, orzeźwiła mnie. Pomyślałam, że jednak trzeba mu się przyjrzeć z innej strony. Lepszej. Był we mnie zadurzony po uszy, a ja go tak odpychałam... Zrobiło mi się wstyd. Ale potrzebowałam czasu, taka już jestem.
***
Przez kilka kolejnych dni bardziej się starałam. Spędzałam z nim trochę więcej czasu. Ale któregoś dnia nie wytrzymałam.
- Mam własne sprawy, mam już dość twojego uganiania się za mną!
Patrzyłam na niego dysząc wściekle, a iskry tryskały z moich oczu.
Basior przez moment patrzył się na mnie, moje słowa jeszcze do niego nie dotarły. Ale po krótkiej chwili odzyskał zdolność myślenia.
**Baltazar? Post został zedytowany, nie chciałam żeby tak się skończył, ale Whis przez przypadek wstawiła moją wersję roboczą. Przepraszam za tą brutalność :] **
- Jasne. - odpowiedziałam bez przekonania.
Basior uśmiechnął się niepewnie.
- Które źródełko, potok czy coś w tym rodzaju preferujesz? - zapytał.
- Znam fajny wodospad. Ale woda jest lodowata.
- Może być. Chodźmy.
Po czym dziarsko ruszył u mego boku. Ja tymczasem powłóczyłam nogami i ledwo szłam.
- Ooo, ktoś tu się nie wyspał! Kąpiel dobrze ci zrobi, zobaczysz!
Wymamrotałam przekleństwa skierowane w jego stronę. Nie usłyszał, na szczęście.
Kiedy w końcu dotarliśmy, Baltazar rzucił się do wody wołając "NA BOMBEEEEEEE!!". Ja otrząsnęłam się i wskoczyłam za nim.
Woda była zimniejsza niż się spodziewałam. Ale dobrze mi zrobiła, orzeźwiła mnie. Pomyślałam, że jednak trzeba mu się przyjrzeć z innej strony. Lepszej. Był we mnie zadurzony po uszy, a ja go tak odpychałam... Zrobiło mi się wstyd. Ale potrzebowałam czasu, taka już jestem.
***
Przez kilka kolejnych dni bardziej się starałam. Spędzałam z nim trochę więcej czasu. Ale któregoś dnia nie wytrzymałam.
- Mam własne sprawy, mam już dość twojego uganiania się za mną!
Patrzyłam na niego dysząc wściekle, a iskry tryskały z moich oczu.
Basior przez moment patrzył się na mnie, moje słowa jeszcze do niego nie dotarły. Ale po krótkiej chwili odzyskał zdolność myślenia.
**Baltazar? Post został zedytowany, nie chciałam żeby tak się skończył, ale Whis przez przypadek wstawiła moją wersję roboczą. Przepraszam za tą brutalność :] **
Od Ann CD. Whisperer
- Nancy nie jest jakąś królową.
- Może i nie, ale jak masz coś do niej, to wyjazd! - odparowała.
**Whis?**
- Może i nie, ale jak masz coś do niej, to wyjazd! - odparowała.
**Whis?**
sobota, 2 maja 2015
Powitajmy nową waderę-Hebe!
Drugie imię: -
Wiek: 2 lata
Płeć:wadera
Żywioł: lód
Stanowisko: szpieg
Charakter: Hebe jest nieśmiała. Trudno się z nią zaprzyjaźnić. Ma bardzo dużo tajemnic , które nikomu nie mówi , ale gdy sie ja pozna jest inna.
Zalety: jest bardzo szybka i zwinna Wady: nie umie dotrzymać słowa
Zauroczenie: nikt
Partner:
Szczeniaki:
Nick: Justa
Od Baltazara Cd. Echo
Zostawiła mnie samego. Czułem się taki poniżony. Pewnie w jej oczach bylem zwykłym głupkiem. Świetnie, warknąłem sam do siebie, Jesteś genialny Baltazar, genialnie głupi. Zażenowany schowałem pysk między łapami. Nie chcę być głupim casanovą. Chce być kimś. Dla niej. Z drugiej strony strasznie zadziera nosa. Widocznie takie mi się podobają. Ehh ja ją po prostu kocham i to przez wielkie K. To na pewno nie zauroczenie. Kiedys pewna wyrocznia powiedziała mi że poznam arogancką, białą waderę, która mnie znielubi. Nie będę się mógł jej oprzeć. No i tak się stało. Arogancka Echo zagościła w moim sercu na dobre. Postanowiłem, że skoro nie partnerem, to zostanę chociarz jej przyjacielem. Na drugi dzień obudziłem się z nowym. mocnym postanowieniem. Podreptałem do Echo. Chciałem ją przeprosić.
-Echo, ja cię przepraszam, ze sie do ciebie tak maśliłem. Na prawde mi przykro że to tak wyszlo- powiedziałem skruszony.
-Już dobra.-powiedziała, ale jej wzrok mnie nie przekonywał.
-No to może pójdzieny siię gdzieś wykąpać?-zapytałem ostrożnie-Dziś jest upalnie, a ja nie lubie być sam w głuszy...
***Echo?Idziemy?***
-Echo, ja cię przepraszam, ze sie do ciebie tak maśliłem. Na prawde mi przykro że to tak wyszlo- powiedziałem skruszony.
-Już dobra.-powiedziała, ale jej wzrok mnie nie przekonywał.
-No to może pójdzieny siię gdzieś wykąpać?-zapytałem ostrożnie-Dziś jest upalnie, a ja nie lubie być sam w głuszy...
***Echo?Idziemy?***
Od Echo CD. Baltazar
Zaprowadziłam go na niedużą polankę, gdzie upolowaliśmy kilka zajęcy. Po skończonym jedzeniu Baltazar położył się na trawie i po chwili zasnął.
Przypomniały mi się jego słowa: "Po prostu jesteś piękna". Piękna, jasne, jasne. Prychnęłam. Ostatnią rzeczą o której myślałam było ganianie za jakimś basiorem. Zapewne nie da mi spokoju. Przez całą drogę ciągle się na mnie patrzył. Czemu musiało to spotkać akurat mnie? Jęknęłam. Zaczynało już zmierzchać. Nie mogłam go zostawić samego, na nieznanych mu terenach. Podeszłam do niego i obudziłam go.
- Słuchaj, odprowadzę cię do twojej jaskini.
Basior rozglądnął się nieprzytomnie.
- Aaa.... Tak, tak. Już.
Truchtał obok mojego boku po raz kolejny wlepiając we mnie swe maślane oczy.

Odetchnęłam z ulgą, kiedy doszliśmy.
- Dobranoc! - rzuciłam tylko i pędem ruszyłam przed siebie.
{Baltazar? Łatwo mnie nie dostaniesz! XD }
Przypomniały mi się jego słowa: "Po prostu jesteś piękna". Piękna, jasne, jasne. Prychnęłam. Ostatnią rzeczą o której myślałam było ganianie za jakimś basiorem. Zapewne nie da mi spokoju. Przez całą drogę ciągle się na mnie patrzył. Czemu musiało to spotkać akurat mnie? Jęknęłam. Zaczynało już zmierzchać. Nie mogłam go zostawić samego, na nieznanych mu terenach. Podeszłam do niego i obudziłam go.
- Słuchaj, odprowadzę cię do twojej jaskini.
Basior rozglądnął się nieprzytomnie.
- Aaa.... Tak, tak. Już.
Truchtał obok mojego boku po raz kolejny wlepiając we mnie swe maślane oczy.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy doszliśmy.
- Dobranoc! - rzuciłam tylko i pędem ruszyłam przed siebie.
{Baltazar? Łatwo mnie nie dostaniesz! XD }
KOMUNIKAT
Uwaga, Whis na razie nie może wstawiać opowiadań, przez jakiś czas ją zastąpię. Proszę więc o pisanie opo na moje konto ;)
~ CaliforniaBlue
~ CaliforniaBlue
Od Whisperer Cd Ann
-Słuchaj, może więcej szacunku dla siostry?-fuknęłam na Ann.
Spojrzała się na mnie jak na niespełną rozumu. Chwile mierzyłyśmy sie wzrokiem. W końcu Ann powiedziała;
***Ann?***
Spojrzała się na mnie jak na niespełną rozumu. Chwile mierzyłyśmy sie wzrokiem. W końcu Ann powiedziała;
***Ann?***
Od Ann
Moja siostra Nancy namówiła mnie, abym dołączyła do jej watahy. Nie
wiedziałam, czy dobrze trafiłam. Nancy zawsze wyolbrzymia, i naprawdę
trudno ją zrozumieć. Nagle ukazała się nieznana wadera. Domyślałam się,
że jest alfą.
- Ann?
- Tak.
- Więc witam cię w naszej watasze! A tak w ogóle nazywam się Whis.
- Acha. - odpowiedziałam. - Gdzie jest Nancy?
- Ona? Hmm, powiedzmy, że jest zajęta...
- Pewnie łazi za jakimś basiorem, co?
Whisepper zdawała się być zakłopotana.
**Whis?****
- Ann?
- Tak.
- Więc witam cię w naszej watasze! A tak w ogóle nazywam się Whis.
- Acha. - odpowiedziałam. - Gdzie jest Nancy?
- Ona? Hmm, powiedzmy, że jest zajęta...
- Pewnie łazi za jakimś basiorem, co?
Whisepper zdawała się być zakłopotana.
**Whis?****
czwartek, 30 kwietnia 2015
Od Baltazara Cd. Echo
Strzepnąłem brzęczące słowa i pomasowałem bolący policzek.
-Ała-powiedziałem i skrzywiłem się z bólu.-Ja cie słucham, tylko się zamyśliłem!
-Ta jasne.-powiedziała wzburzona wadera.
-Po prostu jestes piękna.-powiedziałem szybko i zmieniłem temat-Jestem głodny gdzie jadacie?
-Zaprowadze cie.-odparła niechetnie wadera.
Nie mogłem oderwać od niej wzroku. W moich oczach była idealna

Nie miałem u niej szans. Ja zwykły szary wilk. Ale miałem jeszcze nadzieję. Idealna pani musi byc moja!
***Echo?***
-Ała-powiedziałem i skrzywiłem się z bólu.-Ja cie słucham, tylko się zamyśliłem!
-Ta jasne.-powiedziała wzburzona wadera.
-Po prostu jestes piękna.-powiedziałem szybko i zmieniłem temat-Jestem głodny gdzie jadacie?
-Zaprowadze cie.-odparła niechetnie wadera.
Nie mogłem oderwać od niej wzroku. W moich oczach była idealna
Nie miałem u niej szans. Ja zwykły szary wilk. Ale miałem jeszcze nadzieję. Idealna pani musi byc moja!
***Echo?***
Whisperer CD. Nancy
Właśnie miałam ją zacząć strofować ale uznałam, że wadera musi być wyrozumiała. Potrząsnęłam uszami i nastawiłam je w szpic. Właśnie ktoś się zbliżał. Widziałam kto to zanim wyszedł z cienia. To był...
-Seth! Jak miło cię widzieć!-wykrzyknęłam i spojrzałam karcąco na Nancy.
-Nie zmuszę cię do kochania go, ale chociaż przejdź się z nim. Czy to złe?-szepnęłam waderze na ucho. Lekko pokręciłam głową, co uznałam za dobrą monetę.
-Nancy zapomniała mi czegoś powiedzieć, możecie iść dalej-niemal niezauważalnie pokręciłam głową gdy Nancy zaczęłam się cofać.
-Miłego zwiedzania terenów.-powiedziałam i dodałam-mam jeszcze nową waderę na głowie.
Gdy odeszli poszłam po nową-Ann.
***Ann?***
-Seth! Jak miło cię widzieć!-wykrzyknęłam i spojrzałam karcąco na Nancy.
-Nie zmuszę cię do kochania go, ale chociaż przejdź się z nim. Czy to złe?-szepnęłam waderze na ucho. Lekko pokręciłam głową, co uznałam za dobrą monetę.
-Nancy zapomniała mi czegoś powiedzieć, możecie iść dalej-niemal niezauważalnie pokręciłam głową gdy Nancy zaczęłam się cofać.
-Miłego zwiedzania terenów.-powiedziałam i dodałam-mam jeszcze nową waderę na głowie.
Gdy odeszli poszłam po nową-Ann.
***Ann?***
Powitajmy nową waderę w watasze- Ann
Drugie imię: Mara
Wiek: 6 lat
Płeć: Wadera
Żywioł: ziemia
Stanowisko: Wojowniczka
Charakter: Ann nie lubi się roztkliwiać.. Jest zamkniętą w sobie, twardą waderą. Nigdy nie poprosi cię o pomoc. NIGDY nie zostanie mamusią, jest przeciwieństwiem swojej siostry.
Zalety: Jest wysoce sprawna fizycznie, niezależna
Wady: nieco egoistyczna
Rodzina: siostra Nancy
Zauroczenie: nigdy!!!
Partner: NIGDY!!!
Szczeniaki: nie mam na to czasu!!! (ohyda)
Nick:milena220
Od Nancy CD. Whisperer
- Źle mnie zrozumiałaś.
- Na pewno?
- Tak - westchnęłam. - Jest niebrzydki, ale nie znaczy że od razu go kocham! Staram się nie być agresywna, toteż nie wydarłam się na niego, za takie nieodpowiedzialne zachowanie! Pewnie go wyrzucili z watahy, nie ma co.
Nie chciałam być niemiła, bo zdążyłam polubić Whisperer, ale byłam poirytowana całą tą sprawą, a tym bardziej, że miałam świadomość tego, że niebawem Seth wróci.
**Whisepper?******
- Na pewno?
- Tak - westchnęłam. - Jest niebrzydki, ale nie znaczy że od razu go kocham! Staram się nie być agresywna, toteż nie wydarłam się na niego, za takie nieodpowiedzialne zachowanie! Pewnie go wyrzucili z watahy, nie ma co.
Nie chciałam być niemiła, bo zdążyłam polubić Whisperer, ale byłam poirytowana całą tą sprawą, a tym bardziej, że miałam świadomość tego, że niebawem Seth wróci.
**Whisepper?******
wtorek, 28 kwietnia 2015
Betą zostaje Echo!
Nową Betą zostaje Echo. Ogłaszam też koniec konkursu :) Zwycięzca to Echo innych miejsc brak
Nowy Admin
Mamy nowego Admina :)
Teraz jeśli nie ma mnie możecie wysyłać opowiadania do graczki na howrse California Blue!
Wkrótce przyjmiemy jeszcze jednego admina :)
Pozdrawiam wasi Whisperer i River
Teraz jeśli nie ma mnie możecie wysyłać opowiadania do graczki na howrse California Blue!
Wkrótce przyjmiemy jeszcze jednego admina :)
Pozdrawiam wasi Whisperer i River
Od Echo CD. Baltazara
Oprowadzałam nowego basiora. Nie patrzył się tereny, tylko gapił się na mnie.

W którymś momencie zatrzymałam się.
- Czy ty w ogóle mnie słuchasz?
- Taaaaak... - odpowiedział rozmarzonym głosem.
Prześwidrowałam go wzrokiem.
- Akurat. - wysyczałam.
Przeszliśmy małą polanką, aż dotarliśmy do wolnej jaskini. Specjalnie wybrałam tą, która była najbardziej oddalona od mojej.
- Tu śpisz.
- Taaaak... - odpowiedział takim samym nieobecnym głosem.
Trzepnęłam go w pysk.
- Ty tu spać, rozumieć?
- Yy, co? A, taaak.
Westchnął. Pokręciłam głową.
- To ja już idę.
*Baltazar?*
W którymś momencie zatrzymałam się.
- Czy ty w ogóle mnie słuchasz?
- Taaaaak... - odpowiedział rozmarzonym głosem.
Prześwidrowałam go wzrokiem.
- Akurat. - wysyczałam.
Przeszliśmy małą polanką, aż dotarliśmy do wolnej jaskini. Specjalnie wybrałam tą, która była najbardziej oddalona od mojej.
- Tu śpisz.
- Taaaak... - odpowiedział takim samym nieobecnym głosem.
Trzepnęłam go w pysk.
- Ty tu spać, rozumieć?
- Yy, co? A, taaak.
Westchnął. Pokręciłam głową.
- To ja już idę.
*Baltazar?*
Degradacja!
Element za długie nieodpowiadanie w watasze zostaje zdegradowany z pozycji Bety na zwykłego członka watahy! Następuje zmiana zasad konkursu- wygraną jest stanowisko Bety.
Udział w konkursie wzięła na razie tylko Nancy :) Dziękuję Ci bardzo!
Wasi Whisperer i River
Udział w konkursie wzięła na razie tylko Nancy :) Dziękuję Ci bardzo!
Wasi Whisperer i River
Od Whisperer CD. Nancy
Westchnęłam i wywróciłam oczami.
-Onieśmiela cię tak?-zapytałam z niedowierzeniem.
Wadera słabo pokiwała głową.
-Nie wierze. Basior ci się podoba, lubisz go, odwzajemniasz jego uczucia....czego chcesz więcej?-zapytałam po raz drugi.
-No bo...to-to nie jest takie łatwe.-zająknęła się zakłopotana.
Pokiwałam głową z dezaprobatą*.
-To chodź.-powiedziałam i ruszyłyśmy nad malownicze jeziorko.
***Nancy?***
*Czyli że się z tym nie zgodziłam. Aprobata czyli że zgadzam się z tym i pasuje mi to- dezaprobata czyli jestem na nie :)
-Onieśmiela cię tak?-zapytałam z niedowierzeniem.
Wadera słabo pokiwała głową.
-Nie wierze. Basior ci się podoba, lubisz go, odwzajemniasz jego uczucia....czego chcesz więcej?-zapytałam po raz drugi.
-No bo...to-to nie jest takie łatwe.-zająknęła się zakłopotana.
Pokiwałam głową z dezaprobatą*.
-To chodź.-powiedziałam i ruszyłyśmy nad malownicze jeziorko.
***Nancy?***
*Czyli że się z tym nie zgodziłam. Aprobata czyli że zgadzam się z tym i pasuje mi to- dezaprobata czyli jestem na nie :)
Od Nancy CD. Whisperer
Alfa drążyła temat.
- Powiedzmy, że... Onieśmiela mnie jego bezceremonialność i bezpośredniość.
- Nie rozumiem. - odrzekła wadera.
- Dałam się poznać, jako raczej spokojna, niezbyt tajemnicza. Prawda?
- Racja.
- On prowokuję mnie do... odwzajemnienia... uczucia. - lekko zarumieniłam się. - Tak trochę podobał mi się ten cały Seth. Jednak, nie oszukujmy się - był mało rozgarniętym wilkiem. W tym cała rzecz.
***Whis?***
- Powiedzmy, że... Onieśmiela mnie jego bezceremonialność i bezpośredniość.
- Nie rozumiem. - odrzekła wadera.
- Dałam się poznać, jako raczej spokojna, niezbyt tajemnicza. Prawda?
- Racja.
- On prowokuję mnie do... odwzajemnienia... uczucia. - lekko zarumieniłam się. - Tak trochę podobał mi się ten cały Seth. Jednak, nie oszukujmy się - był mało rozgarniętym wilkiem. W tym cała rzecz.
***Whis?***
piątek, 24 kwietnia 2015
Od Whisperer CD. Nancy
-No powiedz wreszcie wyduś to z siebie.-powiedziałam lekko zirytowana.
Wadera wywróciła oczami.
***Nancy?***
Wadera wywróciła oczami.
***Nancy?***
Od Rivera CD. Katriny
Byłem prze szczęśliwy. Uniosłem waderkę w górę i zaczęliśmy się kręcić w kółko. Ze śmiechem upadliśmy i poturlaliśmy się po miękkiej trawie. Spojrzałem jej w oczy.
***Katrina? Sorka że takie krótkie***
***Katrina? Sorka że takie krótkie***
Od Whisperer CD. Zedka
Wilki sprawiały dziwne wrażenie i wyglądły na przerośnięte charciki włoskie. Uśmiechnęłam się do własnych myśli.
-Miło mi. Tak zdążyłam już nieco was poznać.-powiedziałam uprzejmie.
Nagle Zoe zaczęła znowu chichotać. Zedek wywrócił oczami.
-Zoe..co ci się stało?- zapytałam zaniepokojona.
***Zoe?Zedek?***
-Miło mi. Tak zdążyłam już nieco was poznać.-powiedziałam uprzejmie.
Nagle Zoe zaczęła znowu chichotać. Zedek wywrócił oczami.
-Zoe..co ci się stało?- zapytałam zaniepokojona.
***Zoe?Zedek?***
Powitajmy nową waderę w watasze- Soyę
Drugie imię: Tieň (czyt.Tjen)
Wiek: 3 lata
Płeć: Wadera
Żywioły: Wilk ziemi
Stanowisko: Łowczyni
Charakter: Świetna łowczyni,ma twarde jak głaz serce,trudno zdobyć jej zaufanie.Gdy ktoś jej podpadnie,potrafi z łatwością wgnieść go w podłoże.Każdego jednak traktuje z należytym szacunkiem.Ma nietypowe poczucie humoru i bardzo sarkastyczny język.
Zalety: Gdy już kogoś obdarzy zaufaniem,potrafi wskoczyć za nim w ogień.Oddanie jest jej najlepszą zaletą.
Wady: Twardy charakter,którego jeszcze nikomu nie udało się rozgryźć.Cięty język,przez który nie raz zrobiła komuś przykrość...wad ma wiele.
Rodzina: Nie żyje
Zauroczenie:-
Partner:-
Szczeniaki:-
Nick:annik
Od Echo- Event CD.
Szliśmy już od kilku godzin. River opowiadał mi o Złotym Owocu i o
pułapkach, które czekają na nas, kiedy będziemy próbowali go zdobyć.
Lubiłam ryzyko, ale nie w aż tak dużym stopniu!
Przeszliśmy przez polankę i strumyk. Zaczynało zmierzchać.
Byliśmy już znużeni, ale wiedzieliśmy, że musimy dostać się tam przed inną sforą. Przeszliśmy jeszcze kilka kilometrów, po czym padliśmy w krzaki.
Obudziliśmy się krótko przed świtem. Poszłam do najbliższego strumyka, aby napić się wody. Ale to, co zobaczyłam, zmroziło mi krew w żyłach. Wrzasnęłam na cały las.
River szybko do mnie przybiegł, a ja pokazałam mu dziwnego potworka uczepionego mojej łapy, z której cienką strużką spływała krew. River przeraził się niemniej niż ja, ale szybko wziął stwora w zęby, wytarmosił i wrzucił z powrotem do rzeczki.
- Potwór Kappa – wysapał. – widać ten zboczył z drogi i dopłynął aż tutaj. Te potwory wysysają krew i strzegą Owocu Mango.
Wstrząsnął mną dreszcz. Coraz mniej mi się podobało.
- Ruszajmy, zanim jakiś inny Czappa nas zaatakuje – powiedziałam.
Zdecydowaliśmy się na mały bieg na rozruszanie mięśni. Potem zwolniliśmy do truchtu, a wreszcie zaczęliśmy iść w normalnym tempie.
Minęliśmy jaskinię, potok, polankę, jezioro…
- A gdzie to Mango będzie? – spytałam się.
- Hmm… Po przejściu tych wszystkich pułapek się dowiemy.
Rozmowa jakoś się nie kleiła, więc milczeliśmy.
Weszliśmy w gęstwinę. Krzaki i krzewy rozwidlały się często tworząc pewnego rodzaju labirynt.
Nagle River krzyknął ”Padnij!”. Kiedy rzucałam się na ziemię, zobaczyłam jeszcze setki małych igieł wystrzelonych z niezwykłego drzewa.
- Szybko! Musimy zdążyć, zanim znowu wystrzeli!
Posłuchałam go i pędem ruszyłam przez siebie. Jedna z igieł wbiła mi się w ogon. Zaskomliłam. Gdy odbiegliśmy już na bezpieczną odległość, wyciągnęłam ją sobie. Z Riverem było gorzej – cały jego grzbiet był w kolcach złośliwego drzewa. Wyjęłam mu kilkanaście, resztę usunął on sam.
- Jesteśmy już blisko. – powiedział, gdy skończyliśmy. – Najprawdopodobniej znajdujemy się w magicznym labiryncie prowadzącym do Złotego Owocu. Jeżeli będziemy trzymać się zawsze jednej ściany – i to dosłownie – to wtedy dotrzemy do środka labiryntu, gdzie najpewniej będzie Mango. Cóż, zajmie to nam więcej czasu, niż gdybyśmy szli na żywioł, ale przynajmniej będziemy mieli pewność, że się nie zgubimy.
- W porządku – kiwnęłam głową.
Przeszliśmy kilkadziesiąt metrów, aż nagle ziemia się pode mną osunęła.
- River! – krzyknęłam.
Stałam w wielkiej dziurze, basior był kilka metrów nade mną.
- I co teraz? – jęknęłam.
Wilk zamyślił się. Ja pomyślałam także.
- Mogłabyś zacząć kopać…
- Ale to zajęło by mi dość sporo czasu…
Powoli zaczynałam wpadać w panikę.
- Mam! – nagle wrzasnął River, aż ziemia zadrżała. – Jakimi władasz żywiołami?
- Cóż… Jestem Wilkiem Ciemności i Lasu, ale panuje także nad wodą…
- Hmm… Spróbuj napełnić ten dół wodą, ona cię potem uniesie i wypłyniesz!
Nie byłam przekonana. Wody nie mogłam wyczarować ot, tak. Musiałam ją sprowadzić z najbliższego źródła, rzeki, potoku czy czegoś w tym rodzaju. A to zajmowało trochę czasu, który nas bezlitośnie gonił. Ale cóż, lepsze to niż nic.
- W porządku. – westchnęłam. – Warto spróbować…
Skupiłam się za wszystkich sił. Po kilkunastu minutach przyfrunęła do nas strużka wody. Byłam wściekła, spodziewałam się choć kilkunastu litrów, a nie naparstka! Ponownie się skupiłam, ale tym razem wściekłość dała mi większą siłę. Po dłuższej chwili przyfrunęło do nas bardzo dużo, dużo wody – mniej więcej tyle, co ja i River razem wzięci. Już lepiej – pomyślałam. Dół zapełnił się w 1/4. Dobrze, jeszcze kilka razy i powinnam wypłynąć.
Po około godzinie wreszcie przemoczona wyszłam z dołu.
- Brawo – uśmiechnął się River.
Strzepnęłam z siebie wodę.
- Taaa… Grunt że wyszłam z tego przeklętego dołu.
Byłam wykończona. Nogi się pode mną uginały, byłam głodna.
- A skąd weźmiemy jedzenie? – zapytałam.
- Chyba musimy zdać się na korzonki…
Jęknęłam po raz setny tego dnia.
- Skoro nie ma niczego innego…
***
Po skończonym jedzeniu ułożyliśmy się do snu na zeschniętych liściach. Było już ciemno, a następny dzień nie zapowiadał się lepiej od dzisiejszego.
***
Wstałam cała obolała. W dodatku byłam strasznie głodna. Jak już znajdziemy to Mango, to wyczaruję takiego jelenia, że potem przez tydzień nie będę mogła nic zjeść – pomyślałam.
Po chwili obudził się też River. Bez słowa ruszyliśmy przed siebie ostrożnie stawiając łapy. Wędrowaliśmy tak z pół dnia, byliśmy naprawdę wykończeni. Kilka razy uciekaliśmy przed drzewami ciskającymi igły i potworami Kappa. Im dłużej wędrowaliśmy, tym więcej ich było, a basior mówił, że jesteśmy już blisko. Musieliśmy przejść jeszcze przez wiele pułapek, m.in. wielkie płomienie, które trzeba było przeskoczyć, albo kilka metrów cierni, przez które trzeba było przejść. Ale jakimś cudem wyszliśmy w jednym kawałku.
Pod wieczór przeszliśmy wąskim korytarzykiem labiryntu. Korytarz robił się coraz szerszy, szerszy i szerszy. River mnie wyprzedził i zaczął węszyć.
- Jesteśmy. – wyszeptał.
Chciałam tam w końcu dojść, ale basior mnie zatrzymał.
- Poczekaj. – powiedział.
Po chwili naszym oczom ukazała się średniej wielkości małpa. Cofnęłam się kilka kroków do tyłu. W tym momencie małpa, dziko wrzeszcząc, uciekła.
- Zabawę czas zacząć – warknął River.
I zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, mknął już za małpą. Poszłam jego śladem. Po kilkuset metrach zobaczyliśmy duży okrąg, jakby pokój w kształcie koła. Na samym jego środku stał niewielki podest, a na nim leżał Złoty Owoc. Niestety, wokół kłębiło się mnóstwo małp, które zaczynały już nas atakować. Rzuciliśmy się do boju. Padło już kilkanaście małp, ale wciąż pozostawało kilkadziesiąt.
Po kilkudziesięciu minutach okropnej walki, zwyciężyliśmy. Byliśmy cali obolali, we krwi, ale szczęśliwi i dumni ze zwycięstwa. Podeszliśmy, a raczej powłóczyliśmy się do Mango. Ostatkiem sił wyszeptałam:
- Coś do picia….
Natychmiast pojawiło się przede mną małe jeziorko słodkiego nektaru. Wypiłam prawie wszystko, mój towarzysz także się napił. Wkrótce potem powiedzieliśmy, że chcemy ogromnego jelenia. Po krótkiej chwili go dostaliśmy. Syci, szczęśliwi, ale zmęczeni, zdecydowaliśmy się wracać. Labirynt zniknął, bo służył wyłącznie do obrony Mango. Tak, że bez przeszkód. Whisperer cieszyła się strasznie, że wróciliśmy w jednym kawałku i to w dodatku z Owocem! Podziękowała nam szczerze i kazała porządnie odpocząć.
Przeszliśmy przez polankę i strumyk. Zaczynało zmierzchać.
Byliśmy już znużeni, ale wiedzieliśmy, że musimy dostać się tam przed inną sforą. Przeszliśmy jeszcze kilka kilometrów, po czym padliśmy w krzaki.
Obudziliśmy się krótko przed świtem. Poszłam do najbliższego strumyka, aby napić się wody. Ale to, co zobaczyłam, zmroziło mi krew w żyłach. Wrzasnęłam na cały las.
River szybko do mnie przybiegł, a ja pokazałam mu dziwnego potworka uczepionego mojej łapy, z której cienką strużką spływała krew. River przeraził się niemniej niż ja, ale szybko wziął stwora w zęby, wytarmosił i wrzucił z powrotem do rzeczki.
- Potwór Kappa – wysapał. – widać ten zboczył z drogi i dopłynął aż tutaj. Te potwory wysysają krew i strzegą Owocu Mango.
Wstrząsnął mną dreszcz. Coraz mniej mi się podobało.
- Ruszajmy, zanim jakiś inny Czappa nas zaatakuje – powiedziałam.
Zdecydowaliśmy się na mały bieg na rozruszanie mięśni. Potem zwolniliśmy do truchtu, a wreszcie zaczęliśmy iść w normalnym tempie.
Minęliśmy jaskinię, potok, polankę, jezioro…
- A gdzie to Mango będzie? – spytałam się.
- Hmm… Po przejściu tych wszystkich pułapek się dowiemy.
Rozmowa jakoś się nie kleiła, więc milczeliśmy.
Weszliśmy w gęstwinę. Krzaki i krzewy rozwidlały się często tworząc pewnego rodzaju labirynt.
Nagle River krzyknął ”Padnij!”. Kiedy rzucałam się na ziemię, zobaczyłam jeszcze setki małych igieł wystrzelonych z niezwykłego drzewa.
- Szybko! Musimy zdążyć, zanim znowu wystrzeli!
Posłuchałam go i pędem ruszyłam przez siebie. Jedna z igieł wbiła mi się w ogon. Zaskomliłam. Gdy odbiegliśmy już na bezpieczną odległość, wyciągnęłam ją sobie. Z Riverem było gorzej – cały jego grzbiet był w kolcach złośliwego drzewa. Wyjęłam mu kilkanaście, resztę usunął on sam.
- Jesteśmy już blisko. – powiedział, gdy skończyliśmy. – Najprawdopodobniej znajdujemy się w magicznym labiryncie prowadzącym do Złotego Owocu. Jeżeli będziemy trzymać się zawsze jednej ściany – i to dosłownie – to wtedy dotrzemy do środka labiryntu, gdzie najpewniej będzie Mango. Cóż, zajmie to nam więcej czasu, niż gdybyśmy szli na żywioł, ale przynajmniej będziemy mieli pewność, że się nie zgubimy.
- W porządku – kiwnęłam głową.
Przeszliśmy kilkadziesiąt metrów, aż nagle ziemia się pode mną osunęła.
- River! – krzyknęłam.
Stałam w wielkiej dziurze, basior był kilka metrów nade mną.
- I co teraz? – jęknęłam.
Wilk zamyślił się. Ja pomyślałam także.
- Mogłabyś zacząć kopać…
- Ale to zajęło by mi dość sporo czasu…
Powoli zaczynałam wpadać w panikę.
- Mam! – nagle wrzasnął River, aż ziemia zadrżała. – Jakimi władasz żywiołami?
- Cóż… Jestem Wilkiem Ciemności i Lasu, ale panuje także nad wodą…
- Hmm… Spróbuj napełnić ten dół wodą, ona cię potem uniesie i wypłyniesz!
Nie byłam przekonana. Wody nie mogłam wyczarować ot, tak. Musiałam ją sprowadzić z najbliższego źródła, rzeki, potoku czy czegoś w tym rodzaju. A to zajmowało trochę czasu, który nas bezlitośnie gonił. Ale cóż, lepsze to niż nic.
- W porządku. – westchnęłam. – Warto spróbować…
Skupiłam się za wszystkich sił. Po kilkunastu minutach przyfrunęła do nas strużka wody. Byłam wściekła, spodziewałam się choć kilkunastu litrów, a nie naparstka! Ponownie się skupiłam, ale tym razem wściekłość dała mi większą siłę. Po dłuższej chwili przyfrunęło do nas bardzo dużo, dużo wody – mniej więcej tyle, co ja i River razem wzięci. Już lepiej – pomyślałam. Dół zapełnił się w 1/4. Dobrze, jeszcze kilka razy i powinnam wypłynąć.
Po około godzinie wreszcie przemoczona wyszłam z dołu.
- Brawo – uśmiechnął się River.
Strzepnęłam z siebie wodę.
- Taaa… Grunt że wyszłam z tego przeklętego dołu.
Byłam wykończona. Nogi się pode mną uginały, byłam głodna.
- A skąd weźmiemy jedzenie? – zapytałam.
- Chyba musimy zdać się na korzonki…
Jęknęłam po raz setny tego dnia.
- Skoro nie ma niczego innego…
***
Po skończonym jedzeniu ułożyliśmy się do snu na zeschniętych liściach. Było już ciemno, a następny dzień nie zapowiadał się lepiej od dzisiejszego.
***
Wstałam cała obolała. W dodatku byłam strasznie głodna. Jak już znajdziemy to Mango, to wyczaruję takiego jelenia, że potem przez tydzień nie będę mogła nic zjeść – pomyślałam.
Po chwili obudził się też River. Bez słowa ruszyliśmy przed siebie ostrożnie stawiając łapy. Wędrowaliśmy tak z pół dnia, byliśmy naprawdę wykończeni. Kilka razy uciekaliśmy przed drzewami ciskającymi igły i potworami Kappa. Im dłużej wędrowaliśmy, tym więcej ich było, a basior mówił, że jesteśmy już blisko. Musieliśmy przejść jeszcze przez wiele pułapek, m.in. wielkie płomienie, które trzeba było przeskoczyć, albo kilka metrów cierni, przez które trzeba było przejść. Ale jakimś cudem wyszliśmy w jednym kawałku.
Pod wieczór przeszliśmy wąskim korytarzykiem labiryntu. Korytarz robił się coraz szerszy, szerszy i szerszy. River mnie wyprzedził i zaczął węszyć.
- Jesteśmy. – wyszeptał.
Chciałam tam w końcu dojść, ale basior mnie zatrzymał.
- Poczekaj. – powiedział.
Po chwili naszym oczom ukazała się średniej wielkości małpa. Cofnęłam się kilka kroków do tyłu. W tym momencie małpa, dziko wrzeszcząc, uciekła.
- Zabawę czas zacząć – warknął River.
I zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, mknął już za małpą. Poszłam jego śladem. Po kilkuset metrach zobaczyliśmy duży okrąg, jakby pokój w kształcie koła. Na samym jego środku stał niewielki podest, a na nim leżał Złoty Owoc. Niestety, wokół kłębiło się mnóstwo małp, które zaczynały już nas atakować. Rzuciliśmy się do boju. Padło już kilkanaście małp, ale wciąż pozostawało kilkadziesiąt.
Po kilkudziesięciu minutach okropnej walki, zwyciężyliśmy. Byliśmy cali obolali, we krwi, ale szczęśliwi i dumni ze zwycięstwa. Podeszliśmy, a raczej powłóczyliśmy się do Mango. Ostatkiem sił wyszeptałam:
- Coś do picia….
Natychmiast pojawiło się przede mną małe jeziorko słodkiego nektaru. Wypiłam prawie wszystko, mój towarzysz także się napił. Wkrótce potem powiedzieliśmy, że chcemy ogromnego jelenia. Po krótkiej chwili go dostaliśmy. Syci, szczęśliwi, ale zmęczeni, zdecydowaliśmy się wracać. Labirynt zniknął, bo służył wyłącznie do obrony Mango. Tak, że bez przeszkód. Whisperer cieszyła się strasznie, że wróciliśmy w jednym kawałku i to w dodatku z Owocem! Podziękowała nam szczerze i kazała porządnie odpocząć.
Od Echo-Event
Przed kilkoma minutami, w czasie mojej rannej przechadzki, zobaczyłam
parę wilków. Rozmawiali o czymś przyciszonymi głosami, co nie wróżyło
już nic dobrego. Fakt, nie byłam już na terenie mojej watahy, ale
ciekawość wzięła górę nad rozsądkiem.
- Kiedy to zrobimy? – usłyszałam.
- Kiedy Alfa da nam znak. Nic więcej nie wiem.
- To dość niebezpieczne…
- Ale też bardzo ważne. Wiesz, jak Szefowi zależy na Złotym Owocu!
- Zwłaszcza, że panuje głód…
- No właśnie! Więc…
Dalej nic już nie słyszałam. Po cichutku się wycofałam. Nie usłyszeli mnie, ale ja ich słyszałam wyśmienicie. Gdy odeszłam na bezpieczną odległość, pomknęłam niczym wiatr do Whis. Po kilkuset metrach wzbiłam się w powietrze. Teraz szybowałam niemal z prędkością światła.
Zasapana runęłam na murawę dokładnie przed Whis. Ona była tak zaskoczona moim dość niespodziewanym przybyciem, że z przerażeniem odskoczyła do tyłu.
- Echo! Co się stało?!
- Oni… Chcą…
Whis nie dała mi dokończyć, tylko szybko zawołała:
- Nancy!
Wadera pojawiła się po chwili. Whis jej coś powiedziała, a ona zawróciła i przybiegła z jakimiś ziołami w pysku.
- Zjedz to. – powiedziała.
Niechętnie wzięłam się za jedzenie nie najsmaczniejszych liści. Ale kiedy zjadłam ostatni kęs, myślałam, że energia mnie rozsadzi.
- Byłamzaterenemwatahyisłyszałamwilki!Ionemówiłyżewykradnąapotempja…
- Echo! Powoli! - zawołała Nancy. – Chyba o jeden liść za dużo ci tego dałam… Wdech, wydech i się uspokój!
Kiedy już wróciłam do siebie, zaczęłam opowiadać.
- Przechadzałam się jak zwykle o świcie po lesie. Zawędrowałam trochę zbyt na północ i przekroczyłam granicę naszej watahy. Już miałam zawracać, kiedy usłyszałam głosy wilków. Mówiły, że chcą wykraść jakiś Złoty Owoc…Bo u nich panuje głód… Czy coś w tym stylu… A potem szybko tutaj poleciałam… I tyle.
- Złoty Owoc? A cóż to takiego? – zapytała Nancy.
Whisperer drgnęła.
- Hmm… Nie mam pojęcia…
Po czym niezauważalnie skinęła na mnie głową i odbiegła kilkanaście metrów mówiąc:
- To ja już będę lecieć… Głodna coś jestem…
Ja wyjąkałam Nancy, że jeszcze pójdę coś więcej wywęszyć. Tymczasem pobiegłam do Alfy schowanej w krzakach. Rozglądnęła się i powiedziała:
- Echo, posłuchaj. Złoty Owoc, czyli Owoc Mango potrafi wyczarowywać jedzenie i napoje, oprócz wody. Jak dotąd krążyła o nim jedynie legenda, ale jeżeli tamta wataha o nim mówiła to widocznie naprawdę istnieje. A teraz szybko coś zjedz i przyjdź pod moją jaskinię.
Kiwnęłam głową. Czułam, że w coś się wpakowałam.
***
Po posiłku udałam się przed grotę Whisperer. Czekał tam na mnie River z Alfą.
- Pewnie zastanawiasz się – zaczęła – dlaczego nie powiedziałam o tym reszcie. Otóż wyprawa po Złoty Owoc jest bardzo niebezpieczna. Ale myślę że ty sobie poradzisz, a River jest dla mnie jak brat, więc – sama rozumiesz.
- Rozumiem. – przytaknęłam. – Czyli mam wybrać się po ten Owoc Mango? W porządku. Kiedy wyruszamy?
- Jak najszybciej. Musicie prześcignąć tamtą watahę.
- Czyli ty nie idziesz?
- Muszę pilnować reszty. – uśmiechnęła się trochę krzywo. – sama wiesz jak to jest…
Odwzajemniłam gest.
- To będziecie tu robić sobie pogaduszki, czy może w końcu ruszymy się stąd? – wtrącił się River.
Westchnęłam.
- No to chodźmy.
CDN.*
*Co Dalej Nastąpi
- Kiedy to zrobimy? – usłyszałam.
- Kiedy Alfa da nam znak. Nic więcej nie wiem.
- To dość niebezpieczne…
- Ale też bardzo ważne. Wiesz, jak Szefowi zależy na Złotym Owocu!
- Zwłaszcza, że panuje głód…
- No właśnie! Więc…
Dalej nic już nie słyszałam. Po cichutku się wycofałam. Nie usłyszeli mnie, ale ja ich słyszałam wyśmienicie. Gdy odeszłam na bezpieczną odległość, pomknęłam niczym wiatr do Whis. Po kilkuset metrach wzbiłam się w powietrze. Teraz szybowałam niemal z prędkością światła.
Zasapana runęłam na murawę dokładnie przed Whis. Ona była tak zaskoczona moim dość niespodziewanym przybyciem, że z przerażeniem odskoczyła do tyłu.
- Echo! Co się stało?!
- Oni… Chcą…
Whis nie dała mi dokończyć, tylko szybko zawołała:
- Nancy!
Wadera pojawiła się po chwili. Whis jej coś powiedziała, a ona zawróciła i przybiegła z jakimiś ziołami w pysku.
- Zjedz to. – powiedziała.
Niechętnie wzięłam się za jedzenie nie najsmaczniejszych liści. Ale kiedy zjadłam ostatni kęs, myślałam, że energia mnie rozsadzi.
- Byłamzaterenemwatahyisłyszałamwilki!Ionemówiłyżewykradnąapotempja…
- Echo! Powoli! - zawołała Nancy. – Chyba o jeden liść za dużo ci tego dałam… Wdech, wydech i się uspokój!
Kiedy już wróciłam do siebie, zaczęłam opowiadać.
- Przechadzałam się jak zwykle o świcie po lesie. Zawędrowałam trochę zbyt na północ i przekroczyłam granicę naszej watahy. Już miałam zawracać, kiedy usłyszałam głosy wilków. Mówiły, że chcą wykraść jakiś Złoty Owoc…Bo u nich panuje głód… Czy coś w tym stylu… A potem szybko tutaj poleciałam… I tyle.
- Złoty Owoc? A cóż to takiego? – zapytała Nancy.
Whisperer drgnęła.
- Hmm… Nie mam pojęcia…
Po czym niezauważalnie skinęła na mnie głową i odbiegła kilkanaście metrów mówiąc:
- To ja już będę lecieć… Głodna coś jestem…
Ja wyjąkałam Nancy, że jeszcze pójdę coś więcej wywęszyć. Tymczasem pobiegłam do Alfy schowanej w krzakach. Rozglądnęła się i powiedziała:
- Echo, posłuchaj. Złoty Owoc, czyli Owoc Mango potrafi wyczarowywać jedzenie i napoje, oprócz wody. Jak dotąd krążyła o nim jedynie legenda, ale jeżeli tamta wataha o nim mówiła to widocznie naprawdę istnieje. A teraz szybko coś zjedz i przyjdź pod moją jaskinię.
Kiwnęłam głową. Czułam, że w coś się wpakowałam.
***
Po posiłku udałam się przed grotę Whisperer. Czekał tam na mnie River z Alfą.
- Pewnie zastanawiasz się – zaczęła – dlaczego nie powiedziałam o tym reszcie. Otóż wyprawa po Złoty Owoc jest bardzo niebezpieczna. Ale myślę że ty sobie poradzisz, a River jest dla mnie jak brat, więc – sama rozumiesz.
- Rozumiem. – przytaknęłam. – Czyli mam wybrać się po ten Owoc Mango? W porządku. Kiedy wyruszamy?
- Jak najszybciej. Musicie prześcignąć tamtą watahę.
- Czyli ty nie idziesz?
- Muszę pilnować reszty. – uśmiechnęła się trochę krzywo. – sama wiesz jak to jest…
Odwzajemniłam gest.
- To będziecie tu robić sobie pogaduszki, czy może w końcu ruszymy się stąd? – wtrącił się River.
Westchnęłam.
- No to chodźmy.
CDN.*
*Co Dalej Nastąpi
Od Nancy CD. Whisperer
- To co, odpowiesz mi?
Whisepeper zdawała się wiedzieć wszystko.
No prawie wszystko. Na przykład nie znała tak do końca mojej historii.
Albo nie wiedziała, co wygarnęłam do Setha. Na pewno.
- Noo... - odrzekłam niechętnie.
**Whis?*****
Whisepeper zdawała się wiedzieć wszystko.
No prawie wszystko. Na przykład nie znała tak do końca mojej historii.
Albo nie wiedziała, co wygarnęłam do Setha. Na pewno.
- Noo... - odrzekłam niechętnie.
**Whis?*****
Od Zedka
Ja i moja siostra przybyliśmy tu 2 dni temu. Przyszliśmy na świat w dość
dużym miocie, oprócz Zoe posiadam jeszcze trójkę rodzeństwa którzy tak
jak my opuścili swój rodzinny dom w poszukiwaniu nowego miejsca. Jako że
ja i Zoe jesteśmy bliźniakami, zdecydowaliśmy się zacząć podróż razem.
Po kilku miesiącach wędrówki na trafiliśmy na watahę która nas przyjęła,
mam nadzieję Że zostaniemy tu na dłużej.
-Szybciej Zedek! Chcę poznać naszych nowych sąsiadów!-poganiała mnie siostra merdając wesoło ogonem.
-Mam wielkie szczęście że nasze nory są od siebie oddalone...-burknąłem smętnie się za nią ciągnąc.
-Oh, no weź, na pewno są fajni!Może znajdę sobie jakąś kumpelę, co o tym sądzisz?-mówiła rozmarzonym tonem, wpatrując się w niebo swym bursztynowym okiem.
-Znajduj sobie kogo tam chcesz, mnie to nie interesuje.-powiedziałem .
-Tobie też przydałby się przyjaciel.-uśmiechnęła się. Powoli zbliżaliśmy się do wilczych leży, gdzie wylegiwali się pozostali członkowie watahy.-Popatrz, wyglądają bardzo miło.
Rzekła uśmiechając się triumfalnie, po czym wesoło podreptała do samicy alpha.
-Hejka Whisperer! Znasz nas już prawda? Ja jestem Zoe, a to mój bliźniak Zadek.Ups, chciałam powiedzieć Zedek, hah- zachichotała. Jej przyjazne zachowanie może być czasem na prawdę irytujące.
{Whisperer?}
-Szybciej Zedek! Chcę poznać naszych nowych sąsiadów!-poganiała mnie siostra merdając wesoło ogonem.
-Mam wielkie szczęście że nasze nory są od siebie oddalone...-burknąłem smętnie się za nią ciągnąc.
-Oh, no weź, na pewno są fajni!Może znajdę sobie jakąś kumpelę, co o tym sądzisz?-mówiła rozmarzonym tonem, wpatrując się w niebo swym bursztynowym okiem.
-Znajduj sobie kogo tam chcesz, mnie to nie interesuje.-powiedziałem .
-Tobie też przydałby się przyjaciel.-uśmiechnęła się. Powoli zbliżaliśmy się do wilczych leży, gdzie wylegiwali się pozostali członkowie watahy.-Popatrz, wyglądają bardzo miło.
Rzekła uśmiechając się triumfalnie, po czym wesoło podreptała do samicy alpha.
-Hejka Whisperer! Znasz nas już prawda? Ja jestem Zoe, a to mój bliźniak Zadek.Ups, chciałam powiedzieć Zedek, hah- zachichotała. Jej przyjazne zachowanie może być czasem na prawdę irytujące.
{Whisperer?}
Przepraszam
Bardzo przepraszam za tą przerwę. Zbliża się koniec roku. Trzeba poprawiać oceny i skupić się na nauce :) Postaram się nadrobić stracony czas.
Uwaga!
Szukam drugiego admina, który podczas moich nieobecności zaopiekuje się watahą!!
Musi pochodzić z mojej watahy!!!
Chętni niech piszą na mój profil howrsowy Selki123cool !
Pozdrawiam Wasi Whisperer i River
sobota, 11 kwietnia 2015
Od Baltazara do Echo
Byłem nowy w watasze. Właśnie spotkałem się z Alfą. Była miła i gorąco mnie przyjęła. Gdy obchodziłem teren zauważyłem nagle przepiękną waderę. Zachowałem się trochę jak rozochocone szczenię. Podbiegłem do niej, że niby na nią wpadłem i na pozór zdziwiony przeprosiłem.
-Jestem Baltazar a ty? Przepraszam że na ciebie wpadłem.
- Echo-odparła chłodno i odsunęła się.
-Jestem nowy w watasze.
-Widzę.-warknęła.
-Możesz nie oprowadzić.-zapytałem ją ostrożnie.
-Dobra.-odparła zrezygnowana i ruszyła przed siebie.
Cały czas opowiadała co mijamy, ale ja zwracałem uwagę tylko na jej piekno.
***Echo?***
-Jestem Baltazar a ty? Przepraszam że na ciebie wpadłem.
- Echo-odparła chłodno i odsunęła się.
-Jestem nowy w watasze.
-Widzę.-warknęła.
-Możesz nie oprowadzić.-zapytałem ją ostrożnie.
-Dobra.-odparła zrezygnowana i ruszyła przed siebie.
Cały czas opowiadała co mijamy, ale ja zwracałem uwagę tylko na jej piekno.
***Echo?***
Powitajmy nowych członków watahy- Zedka i Zoe!
Drugie imię: De La Cenese
Wiek:5 lat
Płeć:Basior
Żywioł:Światło,Barwa
Stanowisko:Morderca
Charakter:
Zedek jest tajemniczym, zamkniętym w sobie basiorem. Jest dość wrednawy i
nerwowy. Często bywa cyniczny, rzadko wdaje się w konwersację z innym
wilkiem. Cenese porusza się z klasą, przekonany o swojej wyższości
intelektualnej. Uwielbia przebywać w samotności, jedyną osobą którą
toleruje jest jego siostra, którą nie pozwoli skrzywdzić.Pomimo smukłej
budowy ciała walka idzie mu całkiem nieźle, jest dobrym strategiem.
Stara się nie uczestniczyć zbytnio w życiu watahy, jest leniwym basiorem
któremu praktycznie wszystko lata ,,pod ogonem''.
Zalety:Bardzo
szybko biega, porusza się z niemal nad naturalną zwinnością,dzięki temu
że jest dość szczupły,potrafi być bardzo lojalny,doskonale opanował swój
żywioł. Wady:szybko wpada w złość,ma tendencje do tracenia przytomności
przy wysokich temperaturach.
Rodzina: siostra bliźniaczka- Zoe
Zauroczenie:Nie interesują go wadery.
Partner:-
Szczeniaki:,,ohyda''
Imię:Zoe
Drugie imię:Boom-Boom
Wiek: 5 lat
Płeć:Wadera
Żywioł: Barwa,Psychika
Stanowisko:Morderczyni
Charakter:Zoe
to istne przeciwieństwo brata.Jej osobowość jest strasznie złożona, lecz
na co dzień jest ona wesołą, optymistycznie nastawioną do życia
waderą.Jest dość szalona i nie przewidywalna także spędzanie z nią
czasu może okazać się dość ciekawe. Zoe często przebywa pośród innych
wilków, jednak lubi samotne spacery po lesie, gdzie zawsze może znaleźć
coś ciekawego.Nie należy do tych delikatnych panienek, zawsze lubiła
bawić się w ,,zapasy'' czy też wykąpać się w błocie. Jest bardzo
niezależna,łatwo się ekscytuje. Z początku można uznać ją za naiwną,
jednak gdy się zdenerwuje jej usposobienie natychmiastowo się zmienia.
Jej styl walki jest dość chaotyczny, lecz skuteczny. Jeśli nie masz co
do niej dobrych zamiarów, to lepiej nie wchodź jej w drogę.
Zalety:To już
rodzinne:szybko biega, i jest niesamowicie zwinna. Nad
inteligentna.Wady:Nie posiada lewego oka i przez to trochę słabiej
widzi, słaba kondycja, zbyt pewna siebie, lekko myślna.
Rodzina:Brat bliźniak- Zedek
Zauroczenie:nikt mnie tu szczególnie nie zainteresował...
Partner:-
Szczeniaki:-
Nick:Nukka
piątek, 10 kwietnia 2015
Powitajmy nowego basiora- Baltazara
Drugie Imię: Shadowmaker
Wiek: 6 lat
Płeć: Basior
Żywioł: Wilk Ciemności i Blasku Księżyca
Stanowisko: Zwiadowca
Charakter:Baltazar jest zarozumiały, o. Bywa i na swój dziwny sposób zadowolony. Ciężko go zaszufladkować. Głupio pakuje się w kłopoty, z zasady jeszcze głupiej się z nich wygrzebując. Notoryczny kłamca. Usiedzieć w jednym miejscu dłużej nie może i zawsze brak mu dostatku wrażeń, jakby podświadomie pragnął w końcu zejść na zawał.
Zalety: Jest przebiegły i miły.
Wady: Jego jedyną wadą, a raczej słabością jest płeć przeciwna...
Rodzina: Jego matka Bogini Moon, jak głosi legenda, zeszła raz na ziemie i urodziła szczenię które potem wychowała ziemska para. Ojca nigdy nie poznał.
Zauroczenie: Szalenie zadurzony w ECHO
Partner: Chciały być z Echo
Szczeniaki: Jeśli jego przyszła partnerka zechce, ale nie przepada
Nick: Koniara1247
Miłej gry Baltazarze :0
Od rivera CD Katrina
Gdy wadera powiedziała że mnie kocha rozbłysło błękitne światło, a Katrina zniknęła w mdłym blasku. Gdy opadła na ziemię wyglądała tak:

Byłem zaskoczony jej przemianą tak samo jak swoją. Czułem motylki w brzuchu i miałem ochotę uściskać cały świat. Wadera lekko zachwiała się na nogach. Podtrzymałem ją, a ona niepewnie wsparła się na mnie. Postanowiłem twardo, że pójdziemy coś zjeść. Nasze przemiany musiały nas wiele kosztować. Poczułem wielki głód. Ruszyliśmy na najbliższą polankę pełną zwierzyny. Nie pozwoliłem samicy polować, tylko sam rozpocząłem łowy. Gdy już upolowałem dość królików i saren żebyśmy się najedli pozwoliłem sobie na odpoczynek. Zjadłem trochę ale nie mogłem w ogóle patrze na jedzenie. Mój żołądek był ściśnięty niczym jeż broniący się przed napastnikiem. Gdy wadera zjadła, zakopaliśmy resztki jedzenia i ruszyliśmy odpocząć. Napiliśmy się orzeźwiającej, górskiej wody i usiedliśmy nad brzegiem wąskiego strumyka. Maczaliśmy w nim łapy. Przez chwilę nawet kąpaliśmy się, ale zaraz szybko wyszliśmy z lodowatego strumienia. Gdy obeschliśmy zalało nas złotawe światło zachodzącego słońca.
-Wiele takich pięknych zachodów przesiedziałem sam.-zacząłem nagle- Moje życie było puste bez ciebie.
Wziąłem Katrinę za łapkę i ucałowałem ją. Wadera wpatrywała się we mnie kochającym wzrokiem.
-Dlategoo...-zawahałem się.
-Co dlatego?-spytała uważnie Katrina.
-Dlatego pragnę byś została moją partnerką.-pocałowałem ją słodko i czule.
***Katrino?***
Byłem zaskoczony jej przemianą tak samo jak swoją. Czułem motylki w brzuchu i miałem ochotę uściskać cały świat. Wadera lekko zachwiała się na nogach. Podtrzymałem ją, a ona niepewnie wsparła się na mnie. Postanowiłem twardo, że pójdziemy coś zjeść. Nasze przemiany musiały nas wiele kosztować. Poczułem wielki głód. Ruszyliśmy na najbliższą polankę pełną zwierzyny. Nie pozwoliłem samicy polować, tylko sam rozpocząłem łowy. Gdy już upolowałem dość królików i saren żebyśmy się najedli pozwoliłem sobie na odpoczynek. Zjadłem trochę ale nie mogłem w ogóle patrze na jedzenie. Mój żołądek był ściśnięty niczym jeż broniący się przed napastnikiem. Gdy wadera zjadła, zakopaliśmy resztki jedzenia i ruszyliśmy odpocząć. Napiliśmy się orzeźwiającej, górskiej wody i usiedliśmy nad brzegiem wąskiego strumyka. Maczaliśmy w nim łapy. Przez chwilę nawet kąpaliśmy się, ale zaraz szybko wyszliśmy z lodowatego strumienia. Gdy obeschliśmy zalało nas złotawe światło zachodzącego słońca.
-Wiele takich pięknych zachodów przesiedziałem sam.-zacząłem nagle- Moje życie było puste bez ciebie.
Wziąłem Katrinę za łapkę i ucałowałem ją. Wadera wpatrywała się we mnie kochającym wzrokiem.
-Dlategoo...-zawahałem się.
-Co dlatego?-spytała uważnie Katrina.
-Dlatego pragnę byś została moją partnerką.-pocałowałem ją słodko i czule.
***Katrino?***
Od Katriny CD. Rivera
Zaskoczona podeszłam do Rivera i pocałowałam go.
- Też ciebie kocham -powiedziałam
***River ?***
- Też ciebie kocham -powiedziałam
***River ?***
czwartek, 9 kwietnia 2015
Od Rivera CD. Katriny
Wadera krzyknęła na całą jaskinię. Skuliłem się lekko i stuliłem uszy. Gdy dotarł do mnie sens jej słów uśmiechnąłem się.
-Jeśli tego właśnie chcesz.. To bardzo ci dziękuję.-powiedziałem i uśmiechnąłem się.
Wadera lekko zarumieniła się. Odwzajemniła uśmiech i zaczęła mościć sobie legowisko. Ja odszedłem parę kroków i też zacząłem mościć jedno z suchej trawy. Nagle pod wpływem dziwnej myśli zdałem sobie sprawę że zakochałem się w Katrinie. Nie wiem czemu przyszło mi to do głowy. Poczułem w moim sercu nowe, przyjemne uczucie. Postanowiłem powiedzieć jej to. Zaszedłem ją od tyłu, bezszelestnie stawiając łapy. Gdy dotknąłem jej ramienia podskoczyła lekko. Fuknęła na mnie coś w stylu że ją wystraszyłem, ale nie zwracałem na nią uwagi. Podniosłem ją i ustawiłem na przeciwko siebie.Zaskoczona przypatrywała mi się. Przytuliłem ją lekko i oznajmiłem:
-Katrino, od kiedy cię ujrzałem nie zdawałem sobie z tego sprawy. Długo nie chciałem mieć nikogo bliskiego, ale teraz wiem że jest inaczej. Moje serce długo skrywał mrok, ale teraz wiem jedno.-Spojrzałem na nią czule a ona zdusiła okrzyk.-Katrino Kocham cię.
Wadera patrzyła na mnie osłupiała, jednak nie dałem jej nic powiedzieć. Nachyliłem się i pocałowałem ją. Gdy podniosłem wzrok i odsunąłem się rozbłysło niebieskawe światło. Zmieniłem postać z doczesnej na taką:

Moje dawne zagubione ja zniknęło. Spojrzałem na Katrinę z miłością i oddaniem. Czekałem aż coś powie.
***Katrina? Jak chcesz to możesz zmienić teraz zdj swojego wilka :)***
-Jeśli tego właśnie chcesz.. To bardzo ci dziękuję.-powiedziałem i uśmiechnąłem się.
Wadera lekko zarumieniła się. Odwzajemniła uśmiech i zaczęła mościć sobie legowisko. Ja odszedłem parę kroków i też zacząłem mościć jedno z suchej trawy. Nagle pod wpływem dziwnej myśli zdałem sobie sprawę że zakochałem się w Katrinie. Nie wiem czemu przyszło mi to do głowy. Poczułem w moim sercu nowe, przyjemne uczucie. Postanowiłem powiedzieć jej to. Zaszedłem ją od tyłu, bezszelestnie stawiając łapy. Gdy dotknąłem jej ramienia podskoczyła lekko. Fuknęła na mnie coś w stylu że ją wystraszyłem, ale nie zwracałem na nią uwagi. Podniosłem ją i ustawiłem na przeciwko siebie.Zaskoczona przypatrywała mi się. Przytuliłem ją lekko i oznajmiłem:
-Katrino, od kiedy cię ujrzałem nie zdawałem sobie z tego sprawy. Długo nie chciałem mieć nikogo bliskiego, ale teraz wiem że jest inaczej. Moje serce długo skrywał mrok, ale teraz wiem jedno.-Spojrzałem na nią czule a ona zdusiła okrzyk.-Katrino Kocham cię.
Wadera patrzyła na mnie osłupiała, jednak nie dałem jej nic powiedzieć. Nachyliłem się i pocałowałem ją. Gdy podniosłem wzrok i odsunąłem się rozbłysło niebieskawe światło. Zmieniłem postać z doczesnej na taką:
Moje dawne zagubione ja zniknęło. Spojrzałem na Katrinę z miłością i oddaniem. Czekałem aż coś powie.
***Katrina? Jak chcesz to możesz zmienić teraz zdj swojego wilka :)***
Od Katriny CD. River
Gdy wstaliśmy zapytałam Rivera
- Może chcesz ze mną zamieszkać ?
River pomyślał przez chwilę ,jednak nic nie odpowiedział.
- River !-krzyknęłam
- Tak ?-zapytał
- Ty i ja możemy zamieszkać w mojej jaskini jeśli oczywiście chcesz !-krzyknęłam na całą parę. ***River?***
- Może chcesz ze mną zamieszkać ?
River pomyślał przez chwilę ,jednak nic nie odpowiedział.
- River !-krzyknęłam
- Tak ?-zapytał
- Ty i ja możemy zamieszkać w mojej jaskini jeśli oczywiście chcesz !-krzyknęłam na całą parę. ***River?***
Od Whsiperer CD Echo
-Byłam przygaszona bo....z resztą nie ważne.-powiedziałam smutno.
-No czemu?-nalegała wadera.
-Chcesz wiedzieć? Dobrze. Pokłóciłam się z Riverem i było mi smutno z tego powodu. Teraz się pogodziłam i jest OK. Nie wiem czemu myślisz o Elemencie. Dawno już z nim nie gadałam. Mijaliśmy się bez słowa. A tak poza tym to też nie jestem wybitnie chętna do posiadania szczeniąt. Uhh. Te małe potworki to zmora.-zaśmiałyśmy się zgodnie i dodałam-Nie myślę o zastępstwie, ale na pewno to nie będzie mój potomek. W razie czego Element przejmuje kontrole nad stadem. Chodź River się temu sprzeciwi. Mogą go w sumie mianować drugim Alfą jako mój kochany ''braciszek''. On będzie miał partnerkę i jest większe prawdopodobieństwo że będzie miał dzieci.- zawiesiłam głos i spojrzałam na Echo.
-Rozumiem.-powiedziała.
-To co teraz? Rozchodzimy się czy idziemy coś przegryźć?- zapytała, gdy poczułam że lekko burczy mi w brzuchu.
***Echo?***
-No czemu?-nalegała wadera.
-Chcesz wiedzieć? Dobrze. Pokłóciłam się z Riverem i było mi smutno z tego powodu. Teraz się pogodziłam i jest OK. Nie wiem czemu myślisz o Elemencie. Dawno już z nim nie gadałam. Mijaliśmy się bez słowa. A tak poza tym to też nie jestem wybitnie chętna do posiadania szczeniąt. Uhh. Te małe potworki to zmora.-zaśmiałyśmy się zgodnie i dodałam-Nie myślę o zastępstwie, ale na pewno to nie będzie mój potomek. W razie czego Element przejmuje kontrole nad stadem. Chodź River się temu sprzeciwi. Mogą go w sumie mianować drugim Alfą jako mój kochany ''braciszek''. On będzie miał partnerkę i jest większe prawdopodobieństwo że będzie miał dzieci.- zawiesiłam głos i spojrzałam na Echo.
-Rozumiem.-powiedziała.
-To co teraz? Rozchodzimy się czy idziemy coś przegryźć?- zapytała, gdy poczułam że lekko burczy mi w brzuchu.
***Echo?***
Od Echo CD. Whisperer
Nie
wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Ja tym bardziej nie myślałam o
rodzinie. Partner? Ciągle za tobą łazi i nie możesz choćby spojrzeć na
innego basiora. Szczeniaki? O, to już w ogóle... Gromada małych, ciągle
szczekających i gryzących bachorów, którymi musisz się opiekować i
jesteś uwiązana do końca życia. O, nie! NIGDY!
Wtedy zwróciłam się do niej:
- Whis, czy NAPRAWDĘ wyobrażasz sobie MNIE z bandą rozwrzeszczanych szczeniąt? - popatrzyłam na nią z udawanym przestrachem.
- Nooooo...
- Nie. - dokończyłam. - Zdecydowanie nie nadaję się na matkę. Myślałam, że Element ci się podoba, ale jeśli nie to cóż... Ja nic nie narzucam... Po prostu wydawałaś mi się jakaś przygaszona od kiedy Element ze mną zniknął...
***Whis?***
Wtedy zwróciłam się do niej:
- Whis, czy NAPRAWDĘ wyobrażasz sobie MNIE z bandą rozwrzeszczanych szczeniąt? - popatrzyłam na nią z udawanym przestrachem.
- Nooooo...
- Nie. - dokończyłam. - Zdecydowanie nie nadaję się na matkę. Myślałam, że Element ci się podoba, ale jeśli nie to cóż... Ja nic nie narzucam... Po prostu wydawałaś mi się jakaś przygaszona od kiedy Element ze mną zniknął...
***Whis?***
środa, 8 kwietnia 2015
Od Rivera CD. Katrina
-Czekaj...ja przepraszam za tamten pocałunek. On był.. no ie chcący.-powiedziałem zakłopotany.
Wadera wywróciła oczami:
-Już mówiłam że nie ma za co przepraszać.
Trochę z ulgą uśmiechnąłem się i powiedziałem spiesznie:
-Prosze, daj mi szanse. Chodź obejrzeć ze mną tą pełnię. Potem zapraszam cię na dziczyznę.
Wadera zgodziła się. Usiedliśmy i oglądaliśmy księżyc, dopóki był czerwony, późniejsza barwa miała złoty odcień. Wtedy zaprowadziłem lekko zmęczoną waderę na polanę i zjedliśmy odyńca. W końcu syci i zmęczeni wróciliśmy do jaskini. Jednak gdy odprowadziłem wadere, zdałem sobie sprawę że nie mam jaskini. Spytałem ją więc czy dzisiaj mogę u niej zanocować. Zgodziła się. Noc była zimna więc położyliśmy się metr od siebie opatuleni trawą.
***Katrina?***
Wadera wywróciła oczami:
-Już mówiłam że nie ma za co przepraszać.
Trochę z ulgą uśmiechnąłem się i powiedziałem spiesznie:
-Prosze, daj mi szanse. Chodź obejrzeć ze mną tą pełnię. Potem zapraszam cię na dziczyznę.
Wadera zgodziła się. Usiedliśmy i oglądaliśmy księżyc, dopóki był czerwony, późniejsza barwa miała złoty odcień. Wtedy zaprowadziłem lekko zmęczoną waderę na polanę i zjedliśmy odyńca. W końcu syci i zmęczeni wróciliśmy do jaskini. Jednak gdy odprowadziłem wadere, zdałem sobie sprawę że nie mam jaskini. Spytałem ją więc czy dzisiaj mogę u niej zanocować. Zgodziła się. Noc była zimna więc położyliśmy się metr od siebie opatuleni trawą.
***Katrina?***
Od Katriny CD. River
Nie wiem o co chodzi Riverowi. Dziwnie się na mnie patrzy ... Jak
szliśmy nad wodospad nadal trwała cisza ... Gdy dotarliśmy nad wodospad
uśmiechnął się do mnie a ja tylko popatrzyłam na niego. W końcu miałam
zamiar wrócić.Odeszłam.
- Zaczekaj !-zatrzymał mnie basior
*** River ?***
- Zaczekaj !-zatrzymał mnie basior
*** River ?***
Od Whisperer CD. Nancy
Wiedziałam że wadera nie czuję się dobrze. Była niespokojna i widać było białka jej oczu. Wwierciłam w nią spojrzenie i rzekłam dobitnie:
-Czemu od niego uciekłaś.
-Ja nie mogłam...nie umiem...jaaa Ja się boję.-zająknęła się Nancy.
-No dobrze, ale on zaraz tu przyjdzie.-odparłam.
Zrobiło mi się jej żal. Doskonale wiedziałam jakie to uczucie, kiedy jesteś sam na sam z obcym basiorem.
***Nancy?***
-Czemu od niego uciekłaś.
-Ja nie mogłam...nie umiem...jaaa Ja się boję.-zająknęła się Nancy.
-No dobrze, ale on zaraz tu przyjdzie.-odparłam.
Zrobiło mi się jej żal. Doskonale wiedziałam jakie to uczucie, kiedy jesteś sam na sam z obcym basiorem.
***Nancy?***
Od Nancy CD. Whisperer
Stałam przed Whispepper. Ona popatrzyła na mnie tak, jakby chciała wyciągnąć ze mnie dosłownie wszystko.
- Dlaczego...
- Nie pytaj. - ucięłam
Wbiłam wzrok w ziemię.
- Gdzie jest...
- Nie! - warknęłam. - proszę.
***Whis?**
- Dlaczego...
- Nie pytaj. - ucięłam
Wbiłam wzrok w ziemię.
- Gdzie jest...
- Nie! - warknęłam. - proszę.
***Whis?**
Od Whisperer CD. Echo
-Dobrze.-odparłam i ruszyłyśmy nad wodospad.
Dręczyło mnie jedno, co postanowiłam powiedzieć waderze dopiero na miejscu. Gdy dotarłyśmy postarałam się ułożyć wszystko jakoś w słowa.
-No więc Echo to z Element'em to nie jest tak jak myślisz. wiesz ty do niego pasujesz, a ja nie mam czasu na rodzinę. Nie planuje póki co ani partnera ani dzieci. Nie jestem duchem rodziny, a muszę skupić się na watasze. Myślę że to zrozumiesz, i chociaż ty założysz rodzinę.-powiedziałam i spojrzałam na waderę. Siedziała zamyślona i wpatrywała się w krwisty księżyc. Nie wiedziałam czy to co powiedziałam było właściwe, ale zrobiło mi się trochę żal, że nagadałam jej. W końcu chciała dobrze.
***Echo?***
Dręczyło mnie jedno, co postanowiłam powiedzieć waderze dopiero na miejscu. Gdy dotarłyśmy postarałam się ułożyć wszystko jakoś w słowa.
-No więc Echo to z Element'em to nie jest tak jak myślisz. wiesz ty do niego pasujesz, a ja nie mam czasu na rodzinę. Nie planuje póki co ani partnera ani dzieci. Nie jestem duchem rodziny, a muszę skupić się na watasze. Myślę że to zrozumiesz, i chociaż ty założysz rodzinę.-powiedziałam i spojrzałam na waderę. Siedziała zamyślona i wpatrywała się w krwisty księżyc. Nie wiedziałam czy to co powiedziałam było właściwe, ale zrobiło mi się trochę żal, że nagadałam jej. W końcu chciała dobrze.
***Echo?***
Od Echo CD. Whisperer
Pomyślałam, że muszę jakoś zareagować. Tereny tej watahy były bardzo
duże - Elementowi musiało zająć trochę czasu, żeby wszystko mi pokazać. A
biedna Whis myślała, że ja jej go odbijam! Chciałam to naprawić,
dlatego poszłam do niej, aby wszystko jej wytłumaczyć.
- Słuchaj... - zaczęłam. - ja naprawdę nie jestem zainteresowana Elementem. Po prostu mnie oprowadził po terenach. To wszystko.
Wadera uśmiechnęła się niepewnie. Widząc, że nie jest przekonana, ciągnęłam dalej:
- Whis, uwierz, ja nie mam czasu na miłość i takie tam bzdury. A już na pewno nie z kimś, kto ci się podoba! No bo wiesz... Przecież widzę...
Szturchnęłam ją.
- A teraz pooglądajmy ten zachód, bo właśnie tracimy najciekawszy moment.
***Whis?***
- Słuchaj... - zaczęłam. - ja naprawdę nie jestem zainteresowana Elementem. Po prostu mnie oprowadził po terenach. To wszystko.
Wadera uśmiechnęła się niepewnie. Widząc, że nie jest przekonana, ciągnęłam dalej:
- Whis, uwierz, ja nie mam czasu na miłość i takie tam bzdury. A już na pewno nie z kimś, kto ci się podoba! No bo wiesz... Przecież widzę...
Szturchnęłam ją.
- A teraz pooglądajmy ten zachód, bo właśnie tracimy najciekawszy moment.
***Whis?***
niedziela, 5 kwietnia 2015
Wesołego Alleluja!!
Witajcie!
Życzę wam w te święta czekoladowego królika i spełnienia wielkanocnych marzeń :)
Wszystkiego Najlepszego!!!
Wasi Whisperer i River
Życzę wam w te święta czekoladowego królika i spełnienia wielkanocnych marzeń :)
Wszystkiego Najlepszego!!!
Wasi Whisperer i River
Od Rivera CD. Katrina-Pocałunek
Wadera była we mnie zakochana. Doszło to do mnie po pewnym czasie, ale jednak doszło. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale w sumie podobała mi się.
-Katrina ja..-zacząłem ale ni skończyłem. Nie wiedziałem co powiedzieć. W końcu było tak ciemno że musieliśmy iść spać. Położyłem się na dworze wciąż nie mogąc się otrząsnąć.
-Dobranoc.-szepnęła ale nie odpowiedziałem.
Rano zamieniliśmy tylko parę słów. Resztę dnia spędziliśmy praktycznie w milczeniu. Korciło mnie żeby coś powiedzieć, ale nie chciałem przerywać ciszy. Wadera się wyraźnie martwiła. Była taka piękna kiedy napawał ją smutek.....eee zaraz o czym ja myślę? O boże nie wiem co robić! Nagle wpadłem na genialny pomysł.
-Katrino....dziś jest czerwona pełnia. Może obejrzymy ją razem?-zapytałem nie pewnie.
-Oczywiście.-powiedziała uradowana i przeszła obok mnie. Zaciągnąłem się jej zapachem i zamknąłem oczy. Poczułem na skrze jej miękkie falujące futro. Ruszyłem za nią nad Piękny Wodospad.
***Katrino?***
-Katrina ja..-zacząłem ale ni skończyłem. Nie wiedziałem co powiedzieć. W końcu było tak ciemno że musieliśmy iść spać. Położyłem się na dworze wciąż nie mogąc się otrząsnąć.
-Dobranoc.-szepnęła ale nie odpowiedziałem.
Rano zamieniliśmy tylko parę słów. Resztę dnia spędziliśmy praktycznie w milczeniu. Korciło mnie żeby coś powiedzieć, ale nie chciałem przerywać ciszy. Wadera się wyraźnie martwiła. Była taka piękna kiedy napawał ją smutek.....eee zaraz o czym ja myślę? O boże nie wiem co robić! Nagle wpadłem na genialny pomysł.
-Katrino....dziś jest czerwona pełnia. Może obejrzymy ją razem?-zapytałem nie pewnie.
-Oczywiście.-powiedziała uradowana i przeszła obok mnie. Zaciągnąłem się jej zapachem i zamknąłem oczy. Poczułem na skrze jej miękkie falujące futro. Ruszyłem za nią nad Piękny Wodospad.
***Katrino?***
Od Katriny CD. River-Pocałunek
Spodobał mi się pocałunek Rivera. Szybko zatrzymałam basiora ,aby mu to powiedzieć
- Pocałunek mi się podobał -podeszłam do basiora i machnęłam swą grzywą
Wilk zaniemówił. Nagle poczułam ,że w moim życiu brakuje jego. Od początku mi się podobał ,miał w sobie to coś ,czego inne wilki nie miały.
*** River ? ***
- Pocałunek mi się podobał -podeszłam do basiora i machnęłam swą grzywą
Wilk zaniemówił. Nagle poczułam ,że w moim życiu brakuje jego. Od początku mi się podobał ,miał w sobie to coś ,czego inne wilki nie miały.
*** River ? ***
Od Whisperer CD. Seth
-Dobrze-odparłam i zastanowiłam się przez chwilę. Wiedziałam że podoba mu się Nancy, ale jest nie pewny w stosunku do Echo. Nie chciałam nic mówić na głos, ale posłałam mu nitkę myślową w której wyraziłam się dość jasno. Chodziło w niej o to że Echo ''kręci'' z Elementem i że nie ma co się za nią brać. Pomyślałam że to trochę głupie, ale zdołałam już polubić Nancy i postanowiłam jej dopomóc. Basior zrozumiał o co mi chodzi i kiwnął głową na znak że się postara jej w miarę dogodzić.
-Nancy.....może pójdziecie oglądać zachód słońca? Dziś jest czerwona pełnia i wszyscy oglądają księżyc.-odparłam i uśmiechnęłam się do niej.
-To dobry pomysł.-powiedział Seth i poprowadził Nancy nad wodospad. Wyglądał na zdenerwowanego i złego na waderę ale posłuchał mnie. Pomyślałam że spędzę ten czas sama. W sumie wiedziałam że spędzę go sama, bo River jest zajęty, a inni znaleźli już sobie kogoś z kim będą oglądali zachód.Ruszyłam na odosobnioną polanę. Byłam lekko znużona więc zasnęłam. Obudził mnie czyjś głos.
-Niedługo pełnia. Mieliśmy ją oglądać całym stadem.-usłyszałam głos pełen wyrzutu.
**Ktoś?**
-Nancy.....może pójdziecie oglądać zachód słońca? Dziś jest czerwona pełnia i wszyscy oglądają księżyc.-odparłam i uśmiechnęłam się do niej.
-To dobry pomysł.-powiedział Seth i poprowadził Nancy nad wodospad. Wyglądał na zdenerwowanego i złego na waderę ale posłuchał mnie. Pomyślałam że spędzę ten czas sama. W sumie wiedziałam że spędzę go sama, bo River jest zajęty, a inni znaleźli już sobie kogoś z kim będą oglądali zachód.Ruszyłam na odosobnioną polanę. Byłam lekko znużona więc zasnęłam. Obudził mnie czyjś głos.
-Niedługo pełnia. Mieliśmy ją oglądać całym stadem.-usłyszałam głos pełen wyrzutu.
**Ktoś?**
Od Setha
- Seth?
- Tak? - znana mi już alfa podeszła do mnie i do Nancy
- Twoje stanowisko to łowca.
pomyślałem, że w takim stanie będę ofiarą łowcy, a powiedziałem.
- Dobrze.
****Whis?**
- Tak? - znana mi już alfa podeszła do mnie i do Nancy
- Twoje stanowisko to łowca.
pomyślałem, że w takim stanie będę ofiarą łowcy, a powiedziałem.
- Dobrze.
****Whis?**
sobota, 4 kwietnia 2015
Od Rivera CD. Katrina
Widząc nie chęć Katriny zmieszałem się.
-Nieee....żartowałem-próbowałem to obrócić w żart.-Katrina brzmi dużo ładniej niż jakaś Kat.
Katrina wyraźnie zadowolona przytaknęła. Postanowiliśmy, że pójdziemy coś zjeść. Po Obiadokolacji zaproponowałem spacer po lesie. Bardzo dobrze nam się rozmawiało.
-A twoja rodzina?-zapytała mnie Katrina.
-Ekhm...nie za dobrze ją pamiętam. Wiem tylko, że mój ojciec był wojownikiem, a matka uzdrowicielką. Miałam ponoć siostrzyczkę Iskierkę. Tak na prawdę nie wiem co się z nimi stało, lecz wiem że żyją.-spojrzałem w dal i zacząłem z pasją opowiadać o sobie.
Wadera zaciekawiona zasypywała mnie gradem pytań. Później opowiadała o sobie.
-jesteś bardzo ciekawą osobą.-wyznałem jej.
-Ty też jesteś ciekawy..-odparła i ruszyła w stronę wodopoju.
Ugasiliśmy pragnienie. Było jeszcze ciepło i widno, do zachodu zostało mniej więcej pół godziny. Wadera podeszła do lustra wody i spoglądała na małe rybki przepływające jej przed nosem. Nagle rozpędziłem się i wlecieliśmy oboje do wody. Rozbawieni pluskaliśmy się chwilę. A potem pognaliśmy oglądać zachód w lasku nieopodal. Było pięknie:

Urzeczony widokiem spojrzałam na zapatrzoną w słońce waderę. Poczułem jej zapach. Kojarzył mi się z brzoskwiniami w śmietance. Wciągnąłem w płuca zapach i nagle targnięty sprzecznymi emocjami podszedłem do Katriny. Oblał na złoty blask zachodu. Spojrzałem jej głęboko w oczy i.....pocałowałem ją. Zaskoczona nie poruszyła się tylko sztywno stała w miejscu. Speszony odsunąłem się. Odwróciłem głos i chciałem uciec.
***Katrina?***
-Nieee....żartowałem-próbowałem to obrócić w żart.-Katrina brzmi dużo ładniej niż jakaś Kat.
Katrina wyraźnie zadowolona przytaknęła. Postanowiliśmy, że pójdziemy coś zjeść. Po Obiadokolacji zaproponowałem spacer po lesie. Bardzo dobrze nam się rozmawiało.
-A twoja rodzina?-zapytała mnie Katrina.
-Ekhm...nie za dobrze ją pamiętam. Wiem tylko, że mój ojciec był wojownikiem, a matka uzdrowicielką. Miałam ponoć siostrzyczkę Iskierkę. Tak na prawdę nie wiem co się z nimi stało, lecz wiem że żyją.-spojrzałem w dal i zacząłem z pasją opowiadać o sobie.
Wadera zaciekawiona zasypywała mnie gradem pytań. Później opowiadała o sobie.
-jesteś bardzo ciekawą osobą.-wyznałem jej.
-Ty też jesteś ciekawy..-odparła i ruszyła w stronę wodopoju.
Ugasiliśmy pragnienie. Było jeszcze ciepło i widno, do zachodu zostało mniej więcej pół godziny. Wadera podeszła do lustra wody i spoglądała na małe rybki przepływające jej przed nosem. Nagle rozpędziłem się i wlecieliśmy oboje do wody. Rozbawieni pluskaliśmy się chwilę. A potem pognaliśmy oglądać zachód w lasku nieopodal. Było pięknie:
Urzeczony widokiem spojrzałam na zapatrzoną w słońce waderę. Poczułem jej zapach. Kojarzył mi się z brzoskwiniami w śmietance. Wciągnąłem w płuca zapach i nagle targnięty sprzecznymi emocjami podszedłem do Katriny. Oblał na złoty blask zachodu. Spojrzałem jej głęboko w oczy i.....pocałowałem ją. Zaskoczona nie poruszyła się tylko sztywno stała w miejscu. Speszony odsunąłem się. Odwróciłem głos i chciałem uciec.
***Katrina?***
Od Katriny CD. River'a
- Tak -powiedziałam
Ja jako Kat ?No nawet nie złe ,ale wole Katarina ...
**River?** Brak weny
Ja jako Kat ?No nawet nie złe ,ale wole Katarina ...
**River?** Brak weny
Od Nancy CD. Seth'a
Znalazłam basiora w lesie, bez żadnych szans na dalsze życie. Musiałam mu podać jakieś lekarstwo! Do tego ten
tyran zachowuje się, jakbym była jego służącą. Podczas wieczerzy
powiedział od niechcenia
- Seth.
- Nancy.
Mierzyliśmy się wzrokiem.
***Seth?***
- Seth.
- Nancy.
Mierzyliśmy się wzrokiem.
***Seth?***
Powitajmy Nowego Basiora-Seth'a!!!!
Drugie imię: Will
Wiek: 6 lat
Płeć: basior
Żywioł: ciemność
Stanowisko: łowca
Charakter: Seth, jest nieprzewidywalny, buntowniczy, stanowczy. Jednak w głębi duszy jest naprawdę romantycznym i szarmanckim wilkiem. Gdy kogoś pokocha, to na zawsze.
Zalety: wysoka sprawność fizyczna, doskonale zaplanowany atak
Wady: szczery do bólu
Rodzina: znienawidzona przez niego siostra jasność.
Zauroczenie: Wacha się między Nancy a Echo.
Partner: może kiedyś
Szczeniaki: hmmm.....
Nick: lays123
Od Seth'a
Kolejnego wybryku Jasności nie zniosę. I to w dosłownym znaczeniu! Po
raz tysięczny testowała na mnie [ jak zawsze ] jedno ze swoich ,,
cudownie lśniących zaklęć,, , które mają sprawić, że stanę się
wielkodusznym wilkiem oraz przejdę na jasną stronę magii. A fuj!
Oczywiście nie zgodził bym się na takie traktowanie, ale ona zagroziła
wydaniem w ręce myśliwców. Nie było rady - musiałem się zgodzić. I
dlatego tu jestem! Do tego odniosłem PRAWIE śmiertelną ranę, zadaną
przez jakiś samotnych basiorów. Z tego wszystkiego zemdlałem. Nagle
usłyszałem głos.
Miły i ciepły głos.
- Wszystko dobrze?- spytała jakaś wadera.
rozejrzałem się wokoło. Wystrój pomieszczenia wskazywał jednoznacznie na jego przeznaczenie. Szpital.
- Tak- rzuciłem oschle.
- Kolacja o 18.50. pierwsze drzwi po lewej.- powiedziała obojętnie i wyszła.
**Nancy?******
Miły i ciepły głos.
- Wszystko dobrze?- spytała jakaś wadera.
rozejrzałem się wokoło. Wystrój pomieszczenia wskazywał jednoznacznie na jego przeznaczenie. Szpital.
- Tak- rzuciłem oschle.
- Kolacja o 18.50. pierwsze drzwi po lewej.- powiedziała obojętnie i wyszła.
**Nancy?******
Od Whisperer CD. Katriny
Na ścieżce zauważyłam Rivera. Podeszłam do niego. Żadne z nas się nie odezwało. Panowała napięta cisza. Nie miałam pojęcia co mogę powiedzieć więc tylko patrzyłam się na niego. Przez moment widziałam resztki smutku w jego oczach, ale zaraz zakryła je miłość.
-Siostrzyczko, przepraszam.-szepnął.
-Daj spokój Braciszku.-rzuciłam żartobliwie.
Zawsze w trudnych chwilach tak żartowaliśmy. Nigdy nie przestaniemy być przyjaciółmi, i nie będziemy nigdy parą. To może uspokoić niektóre waderki. Zachichotałam i szturchnęłam go. Nagle przed nami ukazała się Katrina.
-Dzień Dobry.-powiedziała.
-Dobry.-powiedzieliśmy równocześnie z Riverem i zaśmialiśmy się.
-To ja już pójdę. Nie przeszkadzajcie sobie.-zachichotałam i dodałam tak żeby Katrina mnie słyszała-Bierz ją bracie póki jest wolna.
Katrina zaróżowiła się a Riv spojrzał na mnie z dozą szacunku i łobuzerstwa.
***
-Katrina, chodźmy stąd- powiedziałem kiedy Whis się oddaliła.
-Dobrze.-powiedziała i spiesznie potruchtała u mego boku.
-Wiesz, nie lubie pełnych imion. Do Whisperer mówmy Whis a na mnie mów Riv.-zaśmiałem się.-A to możesz być...dajmy na to Kat. Pasuje Ci to. Chcesz żebym cię nazywał Kat?
***Katrina?***
-Siostrzyczko, przepraszam.-szepnął.
-Daj spokój Braciszku.-rzuciłam żartobliwie.
Zawsze w trudnych chwilach tak żartowaliśmy. Nigdy nie przestaniemy być przyjaciółmi, i nie będziemy nigdy parą. To może uspokoić niektóre waderki. Zachichotałam i szturchnęłam go. Nagle przed nami ukazała się Katrina.
-Dzień Dobry.-powiedziała.
-Dobry.-powiedzieliśmy równocześnie z Riverem i zaśmialiśmy się.
-To ja już pójdę. Nie przeszkadzajcie sobie.-zachichotałam i dodałam tak żeby Katrina mnie słyszała-Bierz ją bracie póki jest wolna.
Katrina zaróżowiła się a Riv spojrzał na mnie z dozą szacunku i łobuzerstwa.
***
-Katrina, chodźmy stąd- powiedziałem kiedy Whis się oddaliła.
-Dobrze.-powiedziała i spiesznie potruchtała u mego boku.
-Wiesz, nie lubie pełnych imion. Do Whisperer mówmy Whis a na mnie mów Riv.-zaśmiałem się.-A to możesz być...dajmy na to Kat. Pasuje Ci to. Chcesz żebym cię nazywał Kat?
***Katrina?***
Od Katriny CD. Whisperer
Wzięłam kamień i przyłożyłam go do serca. Nacie ,nagle poczułam dziwne
uczucie ,które tak jak by niszczyło mi kawałek serca. To była -miłość.
Ale ja bym miała zakochać się ? Nigdy i za żadne skarby! Moje serce jest
z kamienia ,ale nie tego który podarował mi River ...
Moje serce wygląda bardziej jak skała ,niż kamień.
- Naprawdę dziękuję -przytuliłam wilka
- Proszę - parsknął
- To ja idę do mojej jaskini ,pa !-pożegnałam basiora i ruszyłam do jaskini
Po drodze powrotnej spotkałam samice Alfa -Whisperer
- Dzień ,dobry wieczór-uśmiechnęłam się
*** River i Whisperer ?***
Moje serce wygląda bardziej jak skała ,niż kamień.
- Naprawdę dziękuję -przytuliłam wilka
- Proszę - parsknął
- To ja idę do mojej jaskini ,pa !-pożegnałam basiora i ruszyłam do jaskini
Po drodze powrotnej spotkałam samice Alfa -Whisperer
- Dzień ,dobry wieczór-uśmiechnęłam się
*** River i Whisperer ?***
Od Whisperer CD. Nancy
Pobiegłam za waderą. Dogoniłam ją po paru krokach i zatrzymałam.
-Nancy-wydusiłam lekko zasapana-Ale to nie prawda. Element'a nikt tak na prawdę nie zna. River jest cały czas wolny. Wystarczy tylko zagadać, zanim go Katrina omami.-uśmiechnęłam się łagodnie.
-Ja wiem jak oni na siebie patrzą.-wyznała wadera.
-To jeszcze nic nie oznacza.-odparłam i spojrzałam jej w oczy.
-Jest jeszcze ktoś prawda?-zapytała Nancy szukając prawdy w moich oczach.
-Tak....Seth niedawno doszedł do nas. Może to z nim pogadasz? Jest wolny....
-Nooo......
**Nancy?**
-Nancy-wydusiłam lekko zasapana-Ale to nie prawda. Element'a nikt tak na prawdę nie zna. River jest cały czas wolny. Wystarczy tylko zagadać, zanim go Katrina omami.-uśmiechnęłam się łagodnie.
-Ja wiem jak oni na siebie patrzą.-wyznała wadera.
-To jeszcze nic nie oznacza.-odparłam i spojrzałam jej w oczy.
-Jest jeszcze ktoś prawda?-zapytała Nancy szukając prawdy w moich oczach.
-Tak....Seth niedawno doszedł do nas. Może to z nim pogadasz? Jest wolny....
-Nooo......
**Nancy?**
Od Nancy CD. Whisperer
- Komu miałabym się podobać? z resztą, wszystko przesądzone.
- Co masz na myśli?- spytała.
-Wszyscy zajęci!- - zaśmiałam się lekko, by rozluźnić napiętą atmosferę. Czułam, że schodzimy na bardzo delikatny temat.
Zapadła nieprzyjemna cisza. Lilivie, jakby wyczuwając napięcie, cicho zapiszczała.
- yyy... może jaaa już pójdę....gdzieś tam.
I ruszyłam śpiesznym krokiem głębiej w las.
**Whis?**
- Co masz na myśli?- spytała.
-Wszyscy zajęci!- - zaśmiałam się lekko, by rozluźnić napiętą atmosferę. Czułam, że schodzimy na bardzo delikatny temat.
Zapadła nieprzyjemna cisza. Lilivie, jakby wyczuwając napięcie, cicho zapiszczała.
- yyy... może jaaa już pójdę....gdzieś tam.
I ruszyłam śpiesznym krokiem głębiej w las.
**Whis?**
piątek, 3 kwietnia 2015
Od Whisperer CD. Nancy
-Czy podoba Ci się ktoś z watahy?-zapytała Nancy.
-EEE nie myślałam o tym jeszcze...przekładam dobro watahy nad dobrem moim własnym.-powiedziałam nieco się rumieniąc. Odesłałam Nilimę z powrotem na odpoczynek, a ona otarła się o moją nogę. Mimo że była masywniejsza, ja przewyższałam ją wzrostem.
-Musi ci się ktoś podobać-nalegała Nancy.
-Nie myślałam o tym.. River to mój przyjaciel, prawie brat...a Element...sama nie wiem. Na początku mnie zagadywał, ale teraz chodzi cały czas z Echo..A ty?-zapytałam-Kto się tobie podoba?
**Nancy?**
-EEE nie myślałam o tym jeszcze...przekładam dobro watahy nad dobrem moim własnym.-powiedziałam nieco się rumieniąc. Odesłałam Nilimę z powrotem na odpoczynek, a ona otarła się o moją nogę. Mimo że była masywniejsza, ja przewyższałam ją wzrostem.
-Musi ci się ktoś podobać-nalegała Nancy.
-Nie myślałam o tym.. River to mój przyjaciel, prawie brat...a Element...sama nie wiem. Na początku mnie zagadywał, ale teraz chodzi cały czas z Echo..A ty?-zapytałam-Kto się tobie podoba?
**Nancy?**
Od Nancy CD.Whisperer
Zwierze było piękne. Białe futro odbijało światło tworząc wielobarwne
plamy na trawie. Zmieszałam się trochę, widząc, że wadera lepiej radzi
sobie z Lilivie, jednak gdy ujrzałam Nilime, całkowicie osłupiałam. Alfa
wydała z siebie stłumiony gwizd, a zwierzę zastrzygło uszami i obróciło
głowę w jej kierunku. Whisperer wyciągnęła zza pasa płat mięsa i
rzuciła go Nilime. Ta pożarła go z wielkim apetytem.
- Whisperer?
-Hę?
-Czy... hmm..-plątałam się - Ci..
- Wal.- rzuciła do rzeczy.
odetchnęłam i spytałam.
- Czy podoba ci się ktoś z watahy?!
***Whis?***
- Whisperer?
-Hę?
-Czy... hmm..-plątałam się - Ci..
- Wal.- rzuciła do rzeczy.
odetchnęłam i spytałam.
- Czy podoba ci się ktoś z watahy?!
***Whis?***
Wielkanoc
No cóż czas zacząć wielkanocny event!!!!!!!!
A więc polega on na tym że musicie napisać opo :)
Zadanie 1
Napisać opowiadanie o tym jak zdobyliście Złoty Owoc (Owoc Mango który potrafi wyczarowywać jedzenie i napoje, oprócz wody)
Czeka was tam:
-Zaczarowany labirynt pełen pułapek
-Małpy które strzegą owocy
-Potwory Kappa wysysające krew, czatujące w rzece na nieszczęśników
-i Kolczaste drzewa wbijające setki igiełek w ciało ofiary
Ważna jest praca zespołowa!!
Później ogłoszę zwycięzcę (można mnie wkręcić w wasze opo bo ja jako alfa nie biorę udziału w wygrywaniu, River jest mój więc też niczego nie wygra)
Wasi Whisperer i River ;)
A więc polega on na tym że musicie napisać opo :)
Zadanie 1
Napisać opowiadanie o tym jak zdobyliście Złoty Owoc (Owoc Mango który potrafi wyczarowywać jedzenie i napoje, oprócz wody)
Czeka was tam:
-Zaczarowany labirynt pełen pułapek
-Małpy które strzegą owocy
-Potwory Kappa wysysające krew, czatujące w rzece na nieszczęśników
-i Kolczaste drzewa wbijające setki igiełek w ciało ofiary
Ważna jest praca zespołowa!!
Później ogłoszę zwycięzcę (można mnie wkręcić w wasze opo bo ja jako alfa nie biorę udziału w wygrywaniu, River jest mój więc też niczego nie wygra)
Wasi Whisperer i River ;)
Od Rivera CD Katrina
Wadera spojrzała na mnie szukając potwierdzenia. Ja jednak parsknąłem śmiechem i oznajmiłem:
-Żartowałem.
Wstrząśnięta Katrina fuknęła i odwróciła się do mnie tyłem. Ja chcąc ją ugłaskać położyłem jej łapę na ramieniu. Dostrzegłem w oku dziwną tęsknotę, która szybko zgasła i zastąpiła ją uciecha. Wyszliśmy z chłodnej jaskini. Przez chwilę oglądaliśmy ptaki krążące na niebie kiedy wpadł mi do głowy wspaniały pomysł. Postanowiłem waderze pokazać ostatnie miejsce dzisiaj. Zabrałem ją na polanę żeby obejrzeć zachód słońca:
Katrina oniemiała drugi raz tego dnia. Spojrzała na mnie z błogością wymalowaną na pyszczku. Uśmiechnąłem się do niej tym swoim wyjątkowym, lekko krzywym uśmiechem. Dostrzegłem radość tańczącą w jej oczach. W tedy pokazałem jej kamień szlachetny który był jej łzą.
-To się stało z twoją łzą w grocie.- oznajmiłem kładąc przed nią drogocenny klejnot.- To dla Ciebie.
-Oh dziękuję.-wykrzyknęła Katrina.
**Katrina?**
-Żartowałem.
Wstrząśnięta Katrina fuknęła i odwróciła się do mnie tyłem. Ja chcąc ją ugłaskać położyłem jej łapę na ramieniu. Dostrzegłem w oku dziwną tęsknotę, która szybko zgasła i zastąpiła ją uciecha. Wyszliśmy z chłodnej jaskini. Przez chwilę oglądaliśmy ptaki krążące na niebie kiedy wpadł mi do głowy wspaniały pomysł. Postanowiłem waderze pokazać ostatnie miejsce dzisiaj. Zabrałem ją na polanę żeby obejrzeć zachód słońca:
-To się stało z twoją łzą w grocie.- oznajmiłem kładąc przed nią drogocenny klejnot.- To dla Ciebie.
-Oh dziękuję.-wykrzyknęła Katrina.
**Katrina?**
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
